Abramczyk Polonia Bydgoszcz i INNPRO ROW Rybnik wciąż przeciągają linę, gdy idzie o Maksyma Borowiaka. I choć trwa to już długo, to junior absolutnie nie ma się czym przejmować. Finalnie trafi do jednej z tych drużyn i będzie się bił z nią o awans do PGE Ekstraligi. Na pewno na tym nie straci, bo w Speedway 2 Ekstralidze jeździł ostatnio w ramach wypożyczenia do Enea Falubazu Zielona Góra. Prezentował się nieźle, poznał tory, więc w tym roku powinno to zaprocentować. Jabłoński musi zostać, choć są chętni na jego usługi W zgoła odmiennej sytuacji jest Hubert Jabłoński. Bo choć są chętni na jego usługi (choćby INNPRO ROW Rybnik), to Fogo Unia Leszno stawia szlaban. Trener Rafał Okoniewski już zdecydował, że Jabłoński musi zostać i nie ma możliwości, żeby został wypożyczony do innego klubu. Jabłoński ma rywalizować o miejsce w składzie z Damianem Ratajczakiem i Antonim Mencelem. To teoria, bo w praktyce Ratajczak jest raczej nie do ruszenia, więc wiosną będziemy oglądać bój Jabłoński kontra Mencel. Na razie więcej przemawia za Mencelem. Trener Rafał Dobrucki powołał go nawet do reprezentacji. Jakby nie spojrzeć trudne zadanie przed Jabłońskim. Unia Leszno chce się zabezpieczyć Pech Jabłońskiego polega na tym, że Unia chce zostawić trzech solidnych juniorów w kadrze na 2024. W Lesznie chcą się zabezpieczyć na wypadek kontuzji. Gdyby wypożyczyli jeszcze Jabłońskiego, to w razie jakichkolwiek problemów Ratajczaka czy Mencela musieliby sięgać po Tobiasza Musielaka, ewentualnie Jakuba Oleksiaka. Doświadczenie tych zawodników nie jest jednak wielkie, więc w Unii traktują to jako ostateczność. A już tak na marginesie dodajmy, że wiele klubów chciałoby mieć w kadrze trzech juniorów zdolnych rywalizować w PGE Ekstralidze. Unia ma ten komfort, bo od lat mocno stawia na szkolenie i nierzadko jest tak, że musi wypożyczać młodzieżowców, żeby zrobić miejsce dla nowych talentów.