- Tamtego wieczora polska federacja zrobiła wszystko, co można było, żeby pomóc naszemu zawodnikowi. Napisaliśmy Bartoszowi odwołanie od decyzji jury zawodów, w którym zwróciliśmy uwagę na to, że regulamin Grand Prix nie jest w kwestii kar jednoznaczny. Mówi o nieregulaminowym stroju, ale jury może, ale nie musi karać za to zawodnika grzywną w wysokości 600 euro i wykluczeniem z zawodów - mówi Piotr Szymański, szef GKSŻ, na polskizuzel.pl, oficjalnej stronie reprezentacji. Działacze PZM dzwonili nawet do prezydenta FIM To nie był jedyny argument polskiej strony. - Do jury nie trafiło też to, że regulamin dyscyplinarny FIM mówi o karach adekwatnych do przewinienia i zgodnych z duchem sportu. Ta kara nie była adekwatna, ani zgodna z duchem sportu, bo przez nią Bartosz Zmarzlik stracił szansę na zdobyciu punktów w klasyfikacji, a jego przewaga nad drugim zawodnikiem stopniała z 24 do 6 punktów - zauważa polski działacz. Szymański zdradził, że to osoby z polskiego związku, które wybrały się do Vojens napisały Zmarzlikowi odwołanie. Zrobiły nawet coś ekstra. - Przed zawodami w Vojens nie tylko napisaliśmy odwołanie, ale i też wykonaliśmy szereg innych działań mających na celu uczciwe potraktowanie naszego zawodnika. Kontaktowaliśmy się nawet z prezydentem FIM Jorge Viegasem, żeby poinformować go o problemie i prosić o pomoc. Nasze argumenty nie trafiły ani do jury, ani do dyrektora CCP FIM Armando Castagni. Zmarzlik nie chciał kolejnego odwołania. "Trzeba uszanować jego decyzję" Kibice i eksperci żałują, że PZM nie złożył kolejnego odwołania od decyzji jury, które można było napisać do panelu prawnego FIM. - To nie Polski Związek Motorowy jest stroną. Oferowaliśmy Bartoszowi Zmarzlikowi naszą pomoc w kolejnym odwołaniu. Stoimy murem za naszym zawodnikiem i byliśmy gotowi walczyć do samego końca o prawdę, rozpatrując różne ścieżki odwołania. Team zawodnika po przemyśleniu sprawy stwierdził jednak, że nie chce tego robić, że chce się skupić na stronie czysto sportowej i przygotowaniu do zawodów. Musimy to uszanować. Zawodnik tej klasy, co Bartosz najlepiej wie, co jest dla niego najlepsze. Szymański wierzy, że to, co stało się w Vojens tylko zmobilizuje Zmarzlika i obroni on tytuł, zdobywając czwarte złoto. Inna sprawa, że postawa Castagni i FIM dziwi. Przepisy nie wymuszały nałożenia aż tak surowej kary. Poza tym Polska wydaje miliony na prawa do Grand Prix i szkolenie zagranicznych zawodników. Także z tych nacji, których ludzie zasiedli w jury i podjęli tę skandaliczną decyzję.