Myślisz Vetlanda, mówisz Zmarzlik. Tak można podsumować ostatnie lata polskiego wicemistrza świata, który przez 10 lat reprezentował barwy klubu z Vetlandy. Bartosz zdobył z tą drużyną mnóstwo medali. W zasadzie w każdym roku jego zespół stawiany był w gronie faworytów do mistrzowskiego tytułu. Nie zawsze te plany udawało się zrealizować, ale Zmarzlik nigdy nie mógł mieć sobie nic do zarzucenia. W minionym sezonie śrubował rekordy średniej. Zasadniczo rzadkością było, kiedy przyjeżdżał na innym niż pierwszym, względnie drugim miejscu. - Czas na zmiany. Zdecydowałem się opuścić Vetlandę, aby stać się lepszym żużlowcem. Czuję, że potrzebuję tej zmiany. Chciałbym podziękować z tego miejsca wszystkim zaangażowanym w istnienie klubu za wspólne 10 lat razem Dziękuje też kibicom za ten czas. Za to, że byliście z nami, za wsparcie i doping Do zobaczenia Vetlanda! - napisał na swoim profilu na Facebooku Bartosz Zmarzlik.Niewiadomą pozostaje teraz nowy klub mistrza. Raczej mało prawdopodobne, aby Zmarzlik zdecydował się na rezygnację ze startów w lidze szwedzkiej. Bartosz należy do zawodników, którzy lubią regularnie jeździć, bo w ten sposób budują formę. Można więc zakładać, że wkrótce poinformuje o porozumieniu z nowym klubem. W polskiej lidze żużlowiec pozostał wierny Moje Bermudy Stali Gorzów, w której startuje od początku kariery. Po kolejnym świetnym sezonie będzie mógł liczyć na podwyżkę. Szacuje się, że w ramach nowego kontraktu ze Stalą będzie mógł podnieść z toru nawet 4 miliony złotych. Będzie to absolutny rekord w historii PGE Ekstraligi. Dla porównania zarobki w Szwedzkiej Elitserien nie sięgają nawet miliona złotych.