Bracia Pawliccy ostatni raz w duecie w polskiej lidze jeździli w sezonie 2015, czyli 8 lat temu. Miało to miejsce w ich macierzystej Fogo Unii Leszno. Uchodzili wówczas na wystrzałowy duet. Obaj szczyt formy mieli dopiero przed sobą. W tamtym czasie byli gwiazdami swojej drużyny. W kolejnych latach awansowali nawet do Grand Prix, z którego jednak szybko wypadli. Czas pokazał, że kariery Piotra i Przemysława nie potoczyły się tak, jakby sobie wymarzyli. Pierwszy miał ogromny potencjał. Mówiło się, że większy niż sam Bartosz Zmarzlik. W lidze seryjnie zdobywał medale z Unią, ale indywidualnie mocno wyhamował. To samo można powiedzieć o Przemysławie, który startował w Grudziądzu. Radził sobie nieźle, ale na pewno nie na miarę swojego potencjału. Kasa ze spółki Skarbu Państwa w kolejnym polskim klubie. Będą potęgą? To będzie wielka szansa dla braci Pawlickich Los skrzyżował ich drogi w Enea Falubazie Zielona Góra, czyli beniaminku ligi. Dla obu będzie to ważny rok. Przemysław musi udowodnić, że nadaje się na poziom PGE Ekstraligi, a Piotr ciągle liczy, że nawiąże do swoich najlepszych lat. - Cieszę się, że będę mógł startować z bratem w jednej drużynie - powiedział Przemysław w rozmowie z klubowymi mediami. - Dawno tego w Polsce nie mieliśmy, bo minęło kilka lat od naszej ostatniej wspólnej jazdy dla jednej drużyny. Chcemy dobrze reprezentować barwy Falubazu. Myślę, że miejscowi działacze stanęli na wysokości zadania, bo zbudowali mocny zespół, która może sprawić wiele niespodzianek. Ze wszystkimi chłopakami już jeździłem wielokrotnie, więc wierzę, że atmosfera będzie równie dobra jak w tym roku. Dużo mówi się i pisze o braciach Pawlickich w kontekście Falubazu, bo to od ich postawy może zależeć los tej drużyny. Jeśli zaskoczą, to zielonogórzanie powinni nie tylko spokojnie się utrzymać, ale także mają szanse powalczyć nawet o pierwszą szóstkę. W przeciwnym razie czeka zielonogórzan ciężki bój o uniknięcie degradacji. - Cel minimum to utrzymanie. Stać nas jednak na to, żeby dostać się do play-offów - zadeklarował Przemysław Pawlicki. Polski klub zabrał mu wszystko. Wiemy, kto na tym skorzysta