Porażka w Toruniu zasiała ziarno niepewności w kontekście formy zespołu z Wrocławia. Część ekspertów twierdziła jednak, że przegrana z "Aniołami" nic nie znaczy i zaraz Betard Sparta pokaże na co ją naprawdę stać. Na własnej skórze przekonał się o tym Stelmet Falubaz. Łaguta musiał to z siebie wyrzucić, "coś jest nie tak" Zielonogórzanie nie mieli absolutnie nic do powiedzenia. Poza pojedynczymi wyścigami nie byli w stanie zagrozić 5-krotnym mistrzom Polski. Zawodnicy gospodarzy ocierali się o komplety, zdobywając łącznie 60 punktów. Takiego pogromu nie spodziewali się nawet najwierniejsi sympatycy. Najlepiej o tym świadczy fakt, że Artiom Łaguta, najskuteczniejszy zawodnik drużyny, nie załapał się na piętnasty wyścig. Mistrz świata popsuł tak naprawdę tylko jeden bieg, bo w pozostałych był niepokonany. Łaguta stoczył fascynujący, lecz przegrany pojedynek z Przemysławem Pawlickim. Po meczu miał jednak spore wyrzuty. - Nie jestem z siebie zadowolony. Coś jest nie tak. Mam problemy ze startami i z dojazdem do pierwszego łuku - mówi nam Rosjanin z polskim paszportem. Rewanż za finał z Lublinem, Motor na razie rządzi i dzieli Faktycznie Łaguta nie wyglądał tym razem jak profesor elementu startowego. Do niedawna miał przecież opanowaną sekwencję startową niemal do perfekcji. W ten sposób zdobył złoto mistrzostw świata w 2021 roku, jak i rok temu wykręcił najlepszą średnią biegopunktową w PGE Ekstralidze. 34-latek puszczał po prostu sprzęgło i tyle go widzieli. - Będziemy w tym tygodniu nad tym pracować - wyjaśnia. Czasu nie zostało za dużo, ponieważ w niedzielę czeka ich starcie z Orlen Oil Motorem Lublin. Jeśli do tego momentu nie znajdzie przyczyny problemu, może mieć niemałe kłopoty w rywalizacji z zawodnikami Motoru. Dopiero co Bartosz Zmarzlik, Dominik Kubera i Mateusz Cierniak obsadzili całe podium Złotego Kasku. Reszta również jest w wysokiej dyspozycji.