Gdy Polonia ogłosiła skład na nowy sezon, potwierdziła się jedna z bardziej zaskakujących plotek. W drużynie znalazł się Adrian Miedziński - wychowanek i jedna z największych ikon Apatora Toruń w XXI wieku. To jeden z tych transferów, który musi wywołać emocje, bo zawodnik przeszedł bezpośrednio do rywala zza miedzy. Miedziński to jednak transfer szczególny. Apator buduje tylko część złej renomy, jaką ma on wśród kibiców. Wielu zatem niechętnie podeszło do tego transferu. "Miedziak przetestuje bandy i to wiele razy w 1 lidze", "Miedziak jest żartem. Ten facet dawno powinien odpuścić ściganie" - to tylko niektóre z komentarzy pod ogłoszeniem Polonii. Fani klubu z Bydgoszczy nie mają jednak wyjścia - będą musieli trzymać za torunianina kciuki. Żużlowiec jest ważnym elementem układanki Jerzego Kanclerza. Od jego punktów często może zależeć wynik meczu. Mimo wszystko fanom Polonii zależy na powrocie do Ekstraligi, a bez 35-latka celu w sezonie 2022 nie uda się zrealizować. Lepiej zatem, by ten związek z rozsądku odpowiednio pielęgnowano. Sam zawodnik nie owija w bawełnę i w wywiadach przyznaje, że gdyby nie spadek Falubazu Zielona Góra, to dziś pewnie nie miałby Gryfa na piersi. Kibice mogą jednak liczyć na to, że Miedziński na torze nie odpuści. Ostatnie, co można mu zarzucić, to brak ambicji. Często ma jej aż za dużo. Przede wszystkim zawodnik daje do zrozumienia, że miejsce Bydgoszczy jest w Ekstralidze. Chociaż wywodzi się on z obozu przeciwnika, to do rywala ma szacunek. Polonia Bydgoszcz często kontraktowała zawodników Apatora Toruń To nie pierwszy raz, kiedy zawodnik z Torunia zasila zespół z Bydgoszczy. Gdy na przełomie lat kibice prowadzili ze sobą "wojnę", szefowie Polonii podchodzili do sprawy pragmatycznie, szukając u rywala wzmocnień. Podobnie do Miedzińskiego Polonię zasilił Mirosław Kowalik. Wychowanek toruńskiego klubu jeździł w nim przez piętnaście lat. Na dwa lata ostatnie sezony przeniósł się do Bydgoszczy. Kowalik w niczym nie przypominał siebie z najlepszych sezonów. Drużyna miała z niego niewiele pożytku, ale żużlowiec dołożył do swej kolekcji brązowy medal DMP. Jednym z cenniejszych nabytków okazał się Robert Sawina, który w Polonii spędził sezony 2005 i 2006. Kibice raczej mają do niego sentyment, bo zawodnik znacząco pomógł w zdobyciu ostatnich medali. Do jednego krążka dołożył się Robert Kościecha. On pomagał klubowi również w 1. Lidze. Choć wychował się w Toruniu, to u lokalnego rywala spędził aż siedem sezonów, czym zapracował sobie w klubie na miano jednego z większych nazwisk XXI wieku. Nie wszyscy budzą tak pozytywne emocje. Jacek Krzyżaniak zahaczył o złote czasy bydgoskiego żużla, ale jego wkład nie był szczególnie wielki. Jeszcze gorzej w Polonii poradził sobie Tomasz Chrzanowski, który w 2009 roku zawalił większość meczów, co kwitowały gwizdy i inwektywy kierowane w jego stronę. W dawnych latach z Torunia do Bydgoszczy przeniósł się Zbigniew Raniszewski. Transfer okazał się strzałem w dziesiątkę, bo przez kilka lat żużlowiec stanowił o sile zespołu, pomagając mu zdobyć historyczny złoty medal mistrzostw Polski. Świetnie rozwijającą się współpracę przerwał śmiertelny wypadek, jaki Raniszewski zaliczył w Wiedniu podczas meczu Austria - Polska.