Ojciec Przemysława i Piotra zaczął żużlową karierę w Lesznie, podobnie jak jego synowie. Na żużlu startował zaledwie 10 lat, ale i tak zdołał odnieść kilka znaczących sukcesów. Do największych zaliczają się trzy złote medale Drużynowych Mistrzostw Polski zdobyte w barwach macierzystej Unii, czy tytuł Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski zdobyty na torze w Gnieźnie. Kariera żużlowca leszczyńskiej Unii została brutalnie przerwana przez skutki wypadku, któremu Piotr Pawlicki senior uległ w 1992 roku w finale Mistrzostw Polski Par Klubowych na torze w Gorzowie Wielkopolskim. Pawlicki senior upadł niegroźnie, jednak pech chciał, że uderzył w bandę i to bardzo niefortunnie. Kręgosłupem uderzył w słupek montażowy bandy. Efekt? Uszkodzone dwa kręgi w odcinku lędźwiowym kręgosłupa i uszkodzony rdzeń kręgowy. Pawlicki wspomina walkę ojca o powrót do zdrowia Na łamach brytyjskiego tygodnika Speedway Star pojawiła się rozmowa Tomasza Lorka, dziennikarza Eleven Sports, z Przemysławem Pawlickim, starszym synem Piotra Pawlickiego seniora. Żużlowiec wypadku nie pamięta, bo urodził się zaledwie rok przed zdarzeniem. - Ja uczyłem się raczkować, a później chodzić w tym samym czasie, gdy mój tata uczył się chodzić po tym wypadku. Wiem tyle, co mi powiedziano. Byłem zbyt mały, żeby pamiętać rehabilitację taty, bo miałem wtedy nieco ponad rok - wspomina Pawlicki na łamach Speedway Stara. - Gdy dorosłem, rozmawiałem z wieloma osobami, które dokładnie wiedziały, co się stało z rdzeniem mojego taty. To była bardzo skomplikowana i poważna kontuzja. Dla mnie to cud - mówi Pawlicki i wspomina historię sprzed lat. - Wszyscy lekarze mówili, że nie ma szans, żeby mój tata ponownie chodził. Pamiętam, gdy po wielu latach wraz z tatą odwiedziliśmy szpital w Niemczech, w którym miał operację. Po prostu chciał wybrać się do Hamburga, żeby podziękować chirurgowi, który go operował, żeby mu podziękować za całą pomoc, którą od niego dostał. Ten niemiecki chirurg nie mógł uwierzyć w to, że to mój ojciec przed nim stoi, na własnych nogach! To był po prostu cud - powiedział Przemysław Pawlicki. Zobacz także: Przemycił to do BBC. Jak do tego doszło? Ten przepis wykańcza starych zawodników Australia nie przypadła mu do gustu. Wznawia karierę