Trans MF Devils już od pierwszego sezonu na polskich torach pozytywnie zaskakują kibiców w naszym kraju. Ekipa z Landshut przywitała się z drugą ligą żużlową w najlepszym możliwym stylu i po zaledwie paru miesiącach startów sensacyjnie awansowała na zaplecze PGE Ekstraligi. Podopieczni Sławomira Kryjoma jeżdżą tu do dziś. Jest to zasługa przede wszystkim kapitalnego spasowania z domowym obiektem. Rok temu na tarczy wracało stamtąd większość teoretycznie lepszych zespołów. Sposób na pokonanie miejscowych znaleźli tylko żużlowcy Falubazu oraz Cellfast Wilków. Krośnianie właśnie od zwycięstwa na terenie naszych zachodnich sąsiadów rozpoczęli marsz po awans do najwyższej rozgrywkowej. Fenomenalną formę żużlowców Sławomira Kryjoma eksperci tłumaczyli głównie małą znajomością niemieckiego owalu przez klasowych żużlowców jeżdżących w innych drużynach. Te historie chyba można jednak włożyć między bajki, bo dobra postawa Kaia Huckenbecka i spółki wciąż nie ma końca. Owszem, pod koniec kwietnia Niemców pokonała Arged Malesa, lecz wtedy miejscowi nie mieli handicapu własnego toru ze względu na padający wcześniej deszcz. Nieco ponad tydzień później nad Landshut wreszcie wyszło słońce dosłownie i w przenośni, ponieważ Trans MF Devils ekspresowo się zrehabilitowali i pokonali Abramczyk Polonię 52:38. Po słabym początku nie ma już śladu. Było blisko wielkiej sensacji Dla sympatyków z Bydgoszczy był to wówczas nie lada szok, gdyż ich ukochany zespół dopiero co pojechał przyzwoite spotkanie w Zielonej Górze, po którym praktycznie nikt nie spodziewał się straty punktów. Gospodarze totalnie zdetronizowali między innymi Davida Bellego, czyli człowieka jeżdżącego w zeszłym roku w PGE Ekstralidze. Nic dziwnego, że w Niemczech wybuchli radością i liczyli na powtórkę z rozrywki w pojedynku z Enea Falubazem. I "Diabły" rzeczywiście przez większość meczu były na dobrej drodze do sprawienia kolejnej sensacji na przestrzeni zaledwie dwóch dni. Jeszcze po dziesiątym biegu pachniało ogromną niespodzianką, bo miejscowi znajdowali się na prowadzeniu. W końcówce jednak wielką klasę pokazał faworyt do awansu. Wystarczyło parę ciosów i zrobiło się 46:44, ale dla gości. Trans MF Landshut Devils mogą się utrzymać Czy Niemcy z tego powodu powinni być smutni? Naszym zdaniem zdecydowanie nie. Jeżeli żużlowcy nie spuszczą z tonu w spotkaniach u siebie, to pozostanie w pierwszej lidze jest jak najbardziej realne. Zwłaszcza, że swoje problemy przeżywają też inne ośrodki. Wiele niedobrego dzieje się na przykład w Rybniku.