Jeszcze dziś rano mecz w Rybniku stał pod znakiem zapytania. Po nocnych opadach na torze było sporo mokrej, błotnistej wręcz nawierzchni. Dzięki wytężonej pracy miejscowych udało się jednak doprowadzić tor do porządku i rozegrać bezpiecznie całe zawody, za co rybniczanom należą się duże brawa. To, że mecz się odbył, to tak naprawdę najwięcej, co można o tym spotkaniu napisać. Kibice, którzy (niezbyt licznie) zdecydowali się pojawić na stadionie przy ul. Gliwickiej lub włączyli transmisję w Canal+ Online nie doświadczyli zbyt wielu emocji. W większości biegów zawodnicy wjeżdżali na metę w takiej kolejności, w jakiej wyjeżdżali z pierwszego łuku. Jeśli już dochodziło do jakichś mijanek, to najczęściej wynikały one z poważnych błędów rywali. Przyczepny tor służył ROW-owi Rybnik Obserwując przebieg spotkania, można mieć dwie hipotezy, dlaczego były to tak jednostronne zawody. Albo liderzy rybnickiej drużyny byli tak znakomicie dopasowani do nawierzchni owalu przy Gliwickiej, w szczególności na starcie, co przy torze niesprzyjającym walce gwarantowało sukces, albo zawodników niemieckiej ekipy ten tor tak mocno zaskoczył. Wydaje się, że w obu teoriach jest trochę prawdy, jednak więcej jest jej w tym pierwszym stwierdzeniu. Dość powiedzieć, że Grzegorz Zengota pobił rekord toru ustanowiony przed dwoma laty przez Artioma Łagutę - od dziś wynosi on 62,10 s. Szybcy liderzy, katastrofalny Pieszczek, zagadkowy Trześniewski W drużynie ROW-u Rybnik nie ma za bardzo czego analizować, jeśli chodzi o dyspozycję zawodników. Liderzy w osobach Grzegorza Zengoty, Andreasa Lyagera i Patryka Wojdyły byli szalenie szybcy i zanotowali dwucyfrówki. Znacznie odstawał od nich Krystian Pieszczek. Zawodnik, którego transfer uzasadniano dobrą znajomością i dyspozycją na torze przy ul. Gliwickiej, nie dał powodów by sądzić, że jest to teoria zgodna z prawdą. Pieszczek nie tylko odstawał od kolegów z drużyny, ale nawet od rywali, którzy wyglądali mizernie na tle liderów ROW-u. Pokazem bezradności wychowanka gdańskiego Wybrzeża był wyścig jedenasty, w którym na jednym łuku i w zasadzie w jednym momencie został minięty przez obu rywali - jednego po wewnętrznej i drugiego po zewnętrznej. Zastanawiający był występ Pawła Trześniewskiego. Młodzieżowiec ROW-u wygrał bieg juniorów, jednak później nie pojawiał się na torze. Warto zaznaczyć, że niespełna trzy tygodnie temu złamał rękę i początkowo mówiło się o tym, że rekonwalescencja może mu zająć nawet dwa miesiące. Czy junior ROW-u zdążył już wyleczyć uraz? Tego nie wiadomo, jednak jego absencja pod taśmą w dwóch biegach jest zastanawiająca i każe podejrzewać, że Trześniewski nie jest jeszcze w pełni zdrowy. Z drugiej strony raczej trudno sobie wyobrazić tak skrajną nieodpowiedzialność rybniczan, że wysłali oni do boju kontuzjowanego 17-latka. Brak zwycięstw pogrążył Landshut Devils Patrząc na punkty zawodników Trans MF Landshut Devils, łatwo zauważyć co było największym problemem drużyny Sławomira Kryjoma w tym meczu - brak zwycięstw. Po stronie niemieckiej ekipy znajdziemy tylko dwie trójki - jedną autorstwa Kaia Huckenbecka i jedną Dimitriego Berge. Były to przy okazji jedyne drużynowo wygrane biegi przez Landshut Devils w tym spotkaniu. Najwięcej punktów do dorobku drużyny dorzucili Mads Hansen, Dimitri Berge i Kai Huckenbeck. Zdobyli oni odpowiednio 11, 10 i 8 punktów i pod koniec zawodów prezentowali się znacznie lepiej, niż na ich początku na ratowanie wyniku było już jednak za późno, bo straty Niemców były zbyt duże. Zauważalny był brak Martina Smolinskiego, który pauzował, bo w ostatnim meczu odnowiła mu się kontuzja. ROW Rybnik 53 Trans MF Landshut Devils 37 ROW Rybnik: 9. Zastępstwo zawodnika 10. Patryk Wojdyło 15 (3,3,1,3,3,2) 11. Andreas Lyager 14+1 (2*,3,3,3,2,1) 12. Krystian Pieszczek 4 (1,1,1,1,0,0) 13. Grzegorz Zengota 17+1 (3,3,3,3,2*,3) 14. Lech Chlebowski 0 (0,0,0) 15. Paweł Trześniewski 3 (3,w,w) Trans MF Landshut Devils: 1. Kai Huckenbeck 8+1 (t,2,2,1*,0,3) 2. Tobias Busch 1 (0,1,d,-) 3. Erik Riss 1+1 (w,0,1*,-,-) 4. Mads Hansen 11 (2,2,2,2,1,2) 5. Dimitri Berge 10 (2,2,2,3,1,0) 6. Norick Bloedorn 3+2 (1,1*,1*,0) 7. Erik Bachhuber 3 (2,0,1)