Jeszcze kilkanaście miesięcy temu Dawid Rempała kojarzony był głównie dzięki paru osobom z rodziny, które uprawiały tę dyscyplinę przed nim. Grzegorz, Jacek, Tomasz, Marcin, Krystian - każdy z nich miał mniejsze lub większe sukcesy, choć żaden na poważnie speedwaya nie zawojował. Największe szanse miał nieodżałowany Krystian. Gdy Dawid zaś pojawił się na torach, momentalnie zwrócono na niego uwagę. Początkowo szału nie robił, ale postępy jakie czyni, są błyskawicznie. I zostały one dostrzeżone przez kluby. Już rok temu zainteresowanie Rempałą było bardzo duże. I nie miało na nie wpływu tylko to, że polski żużel ma pewien deficyt juniorów gwarantujących konkretny wynik sportowy. Dawid spisywał się dobrze, awansował do kilku krajowych finałów i na poziomie eWinner 1. Ligi był jednym z lepszych młodzieżowców. Ściągnięto go do Falubazu, gdzie miał pomóc zespołowi chcącemu jak najwcześniej wrócić do PGE Ekstraligi. Do tego potrzebny jest mocny junior, a najlepiej dwóch. W sparingach prezentował się kapitalnie Już próbne występy przed nowym sezonem pokazały, jak wielką pociechę Falubaz może mieć z tego transferu. Rempała świetnie punktował i bardzo pewnie prezentował się na torze. Wiele wskazuje na to, że w takiej formie może być w TOP 3 juniorów ligi, obok np. Wiktora Przyjemskiego czy Noricka Bloederna. Oczywiście sam zawodnik spokojnie do tego podchodzi, ale wynik poszedł w świat. Rempała wysłał sygnał: będę się liczył. Dodajmy, że zawodnik korzysta ze sprzętu Stanisława Burzy. To na tych jednostkach wykonał tak duży skok w swojej karierze, która trwa dopiero kilka lat. Pytanie, jak będzie z dostępnością silników Burzy w tym roku. Były żużlowiec zaangażował się w kilka zajęć jednocześnie. Ma być tunerem, trenerem oraz... zawodnikiem. Wystartuje w GP na długim torze. Rempale pozostaje liczyć na to, że nadmiar obowiązków u Burzy nie zakłóci jego prac przy silnikach.