Andrzej Lebiediew z dziką kartą na Grand Prix 2024. Na jego rodzinnej Łotwie cisza. Tamtejsze media w ogóle tym nie żyją. U nas posypała się natomiast lawina mocnych komentarzy. - Dla mnie też to było zaskoczeniem, że Maćka Janowskiego nie będzie w stawce - mówi nam Lebiediew, który ma świadomość, że polscy kibice i media mają pretensje o to, że Łotysz bez sukcesów w cyklu zajął miejsce brązowego medalisty. Łotwa nie zna Lebiediewa? Media milczą W minionym sezonie cykl IMŚ na żużlu ponownie zawitał na Łotwę. Zawody odbyły się w Rydze, a miejscowi działacze już pracują nad ulepszeniem infrastruktury na przyszłoroczny turniej. Stałą dziką kartę na Grand Prix otrzymał ich reprezentant, Andrzej Lebiediew. Tak zareagowały na tę wieść ogólnokrajowe media. - Było cichutko (śmiech). Teraz mam kilka zaproszeń z telewizji publicznych i będę z tego korzystał. Bardzo się cieszę, że dostałem tę dziką kartę i postaram się przygotować przez zimę do cyklu - powiedział nam Lebiediew. Traktują go jak wychowanka, a jego czas się kończyAndrzej w przyszłym roku skończy 30 lat, lecz jego kariera dopiero nabiera rozpędu. Czeka go nie tylko debiut w najbardziej prestiżowym cyklu, lecz również ponowne starty w PGE Ekstralidze, na których tak bardzo mu zależało. - To mnie cieszy. Chyba zmierzam w dobrym kierunku. Ta praca przynosi efekty. Może nie tak od razu, jakby się chciało, ale widzę w sobie progres i będę w dalszym ciągu pracował, aby robić postępy - skomentował. To mu pozwoli startować z czystą głową 29-letni zawodnik ma już pewne doświadczenie z elitarnym cyklem. W 2022 i 2023 roku byłpierwszym rezerwowym, dzięki czemu wystąpił w kilku rundach. Nie zawsze pokazywał się z dobrej strony, lecz problemem była gorąca głowa. Regularne starty pozwolą mu zachować większy spokój.- Na pewno będzie w moim teamie większy spokój, bo będę miał świadomość, że wystąpię w kolejnej rundzie. Tak to się skupiałem, żeby tu i teraz pokazać się z jak najlepszej strony. Wystarczy spojrzeć na moje wyniki w Grand Prix. Zawsze mi wychodzi ostatni wyścig, kiedy ta głowa jest już spokojniejsza, bo o nic już nie walczę. Dlatego ta wiedza i spokój również w okresie zimowym bardzo mi pomoże - tłumaczył. Eksperci zachwyceni, a on kręci nosem. "Mogłem zrobić więcej" Nie prosił się o szansę Zdaniem większości ekspertów i kibiców wybór Lebiediewa, Huckenbecka, czy nawet Kubery do cyklu nie powinien mieć miejsca. - My samych siebie nie wybraliśmy i nie prosiliśmy organizatorów o dziką kartę. Skoro postawili na te nazwiska, to znaczy, że im to odpowiada. Jeśli chodzi o krytykę, to najwięcej jest jej z Polski. Dla mnie też to było zaskoczeniem, że Maćka (dop. red. Janowskiego) nie będzie w stawce mistrzostw świata. W tym roku mu się noga powinęła, ale takie wpadki w jego karierze były rzadkością. Dla mnie to niezrozumiałe - dodał.Łotysz podkreśla, że start w Grand Prix jest dla niego ogromną szansą i nie wyobraża sobie z niej rezygnować. - Wracając do mnie, to ja o nic nie prosiłem i sam nie wiedziałem, kto dostanie te zaproszenia. A po drugie nie oddam przecież takiej szansy komuś i nie powiem organizatorowi, że "nie, dziękuję". Zawsze powtarzam, że dziękuję za te słowa krytyków, bo już dawno miałem jeździć w drugiej lidze, a jakoś się wyrobiłem i jeszcze nie raz udowodnię sam sobie, że jestem tyle wart - zakończył.Szymon Makowski, INTERIA