Jan Kvech kończy przygodę w Zielonej Górze. Czech w przyszłym sezonie zasili szeregi innego klubu, a wymowne jest odstawienie go na ćwierćfinał fazy play-off przeciwko drużynie z Lublina. Szansę od początku otrzymał Michał Curzytek, a Kvecha zepchnięto na rezerwę. Kibiców poruszyły obrazki w parku maszyn, jakie obejrzeli podczas kuchni meczu w Canal+ Sport. Dyrektor klubu machnął na niego ręką, spadły gromy na zawodnika Kiedy w drugiej fazie piątkowego spotkania pojawiła się myśl, by 22-latek wyjechał na tor, ten zaczął kręcić nosem. W końcu Piotr Protasiewicz machnął ręką i dał do rozumienia, że jeśli nie chce, niech nie jedzie. Tak się właśnie stało i wicemistrz świata juniorów został w parkingu. - Karygodne zachowanie. Potwierdza się tylko to, za kogo uważają się zawodnicy sportu żużlowego. To są po prostu gwiazdy, którym nie można powiedzieć złego słowa, są nietykalni. Najśmieszniejsze jest to, że on spędził tyle czasu w Falubazie, a nigdy nie wzniósł się na jakiś wyższy poziom. To może jest już jego sufit i jego możliwości. Zrozumiałe jest dla mnie to, że się go pozbywają - mówi nam Jan Krzystyniak. Ostro komentuje zachowanie Czecha, "powinien spuścić głowę i przeprosić" Dzień później Kvech udzielił portalowi WP Sportowe Fakty kontrowersyjnego wywiadu. - Do tej pory nie dostałem żadnego zaproszenia z Zielonej Góry do rozmów. Chyba mnie nie chcą - powiedział. Te słowa także odbiły się szerokim echem. Większość zauważyła, że takie sprawy powinno załatwiać się za zamkniętymi drzwiami. - Ten zawodnik nie powinien mieć absolutnie żadnych pretensji. Stanąć na baczność przed Protasiewiczem, spuścić głowę i przeprosić za to, że nie zrobił wiele dla drużyny. Gdyby nie był już dogadany w innym klubie, najpewniej utrzymywałby zdrowe stosunki z obecnym pracodawcą - zauważa. - W takich chwilach wychodzi prawdziwe oblicze i charakter zawodników. To karygodne zachowanie. Powinien być wdzięczny klubowi, że mieli tak dużą cierpliwość. Ma już na oku inny klub, pewnie już się zakochał w nowej drużynie, kibicach, których jeszcze na oczy nie widział - tłumaczy. Legenda apeluje o powrót Rosjan Zawodnik Falubazu w tym roku legitymuje się średnią biegową na poziomie 1,22. Ponadto jest to jego debiutancki rok w cyklu Grand Prix, gdzie również nie wiedzie mu się najlepiej. Jest piętnasty w klasyfikacji generalnej, mając za sobą tylko kontuzjowanego Taia Woffindena. - To tylko pokazuje poziom cyklu - podkreśla. - Apelowałem o zawieszenie Rosjan, kiedy wybuchła wojna. Jednak już rok temu w rozmowie z panem zreflektowałem się, że zarówno Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta muszą wrócić do Grand Prix. Jestem za tym, żeby otrzymali szansę jazdy bez żadnych eliminacji - kończy.