Gdy w trakcie sezonu 2022 zaczęły się pojawiać głosy mówiące o możliwości dopuszczenia chociaż niektórych Rosjan do startu w lidze w nowym roku, Jan Krzystyniak momentalnie zapowiedział, że takiego żużla oglądać nie chce. Jak sam stwierdził, po prostu odda dekoder. Minęło kilka miesięcy i mamy już oficjalną decyzję - na pewno wracają Artiom Łaguta, Emil Sajfutdinow i Wadim Tarasienko. Ten ostatni co prawda niewiele jeszcze wie, bo póki co m jedynie informację o możliwości powrotu, ale pewne jest, że jeździć będzie. Cała sytuacja nie podoba się Krzystyniakowi. - Ja zdania nie zmienię. Nie mam ochoty tego oglądać i nie będę tego robił. Czasem gdzieś sprawdzę jakieś wyniki, bo jednak niektóre drużyny są mi bliskie. Zresztą już rok temu nie oglądałem z taką częstotliwością, jak kiedyś - mówi nam. - Co z tego, że pojadą na naszej licencji? Co z nich za Polacy? Przecież wiadomo, do jakich celów nasze dokumenty są im potrzebne. Nie oszukujmy się. Mojej zgody na coś takiego nie ma i dlatego straciłem ochotę, by to oglądać - dodaje. Ekspert oburzony. Jak zareagują kibice? Jan Krzystyniak jest autentycznie zniesmaczony całą sytuacją i wprost mówi, że jest to przekroczenie pewnych granic. Osób podzielających jego punkt widzenia jest jednak więcej, co można wywnioskować z licznych komentarzy w internecie. Generalnie w sprawie powrotu Rosjan środowisko podzieliło się zero-jedynkowo: jest grupa tych, którzy są w stu procentach za oraz tych, którzy są zdecydowanie przeciwni. Trudno ocenić, których jest więcej. Fakty są jednak takie, ci bardziej wylewni mogą podczas meczów dać upust swoim emocjom. Już rok temu taką sytuację miał Gleb Czugunow. Po meczu we Wrocławiu spiął się z kibicami Apatora, którzy wyzywali go, obrażali i w bardzo agresywny sposób wyrażali swoją niechęć. Należy dodać, że błąd popełnił sam zawodnik, który niepotrzebnie wdał się w taką utarczkę i jeszcze ją filmował. W pewnym momencie jemu też puściły nerwy i próbował zmierzyć się z kibicami, zbliżając się na niebezpieczną odległość. Musiała interweniować ochrona. Ostatecznie nic się nie stało, ale było to swego rodzaju ostrzeżenie. Niestety, pojedynczych incydentów tego rodzaju możemy się raczej spodziewać i w tym sezonie. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo