Dwa tygodnie temu doszło do wielkiej reaktywacji żużla w Świętochłowicach. Choć były to tylko zawody cyklu Nice Cup, zgromadziły komplet publiczności (na ten moment komplet to 999). We wrześniu odbędzie się też memoriał Pawła Waloszka i należy spodziewać się równie dużego zainteresowania publiczności. Być może wówczas już zresztą będzie mogło przyjść więcej osób. Chętnych było mnóstwo, ale po prostu dla wielu nie wystarczyło biletów, a klub nie miał możliwości wpuszczenia więcej niż 999. Nic straconego, bo szansa jeszcze będzie. A czy będzie taka w Krakowie, który też od lat próbuje się reaktywować? Może i będzie, ale nie 14.08, czyli zgodnie z pierwotnym terminem. Wtedy to mieli się pojawić pod Wawelem naprawdę znani i mocni zawodnicy, którzy zmierzyliby się podczas meczu reprezentacji. Do tego na razie jednak nie dojdzie, bo miejscowy ośrodek potrzebuje więcej czasu na przygotowanie infrastruktury. Ale jest szansa, że te zawody będą. Na razie nikt ich nie odwołał. Zostały jedynie przesunięte na późniejszy termin. Czy liga u w Krakowie 2024 to naprawdę realna sprawa? Krzysztof Cegielski powiedział ostatnio w Canal+, że być może za rok Kraków podejmie próbę odjechania wreszcie sezonu ligowego. Ostatni miał miejsce w 2019 roku i był istną katastrofą. Wanda była demolowana co tydzień. - Wszystko wskazuje na to, że w Krakowie zostanie podjęta próba przystąpienia do rozgrywek 2024. Obecnie trwają usilne poszukiwania sponsorów potrzebnych do zbudowania drużyny. Jest duże zaangażowanie miasta z prezydentem Krakowa, Jackiem Majchrowskim na czele. Żużel ma okazję się wybić - te słowa brzmią optymistycznie. Cegielski raczej waży to co mówi, więc może naprawdę jest nadzieja na powrót Krakowa. Pytanie, jaki zespół ewentualnie udałoby się zbudować. Zapewne celem na pierwszy rok byłoby po prostu spokojne przejechanie ligi, bo przecież i tak spaść nie będzie gdzie. Z drugiej jednak strony nikt na pewno w Krakowie nie chce powtórki sprzed czterech lat, kiedy to Wanda była po prostu masakrowana, a jej skład wywoływał łzy w oczach i nie były to łzy wzruszenia. Istnieje spora grupa mniej znanych zawodników, którzy chcą jeździć w Polsce i szukają klubów. Ale czy byliby oni w stanie punktować? To już inna sprawa.