Przed nami jeszcze finałowa runda Grand Prix, ale już teraz można powiedzieć, że Bartosz Zmarzlik zakończy ten sezon z przytupem. Nie zdobył złota z Moje Bermudy Stalą Gorzów, choć zrobił absolutnie wszystko, żeby pomóc drużynie, ale sezon 2022 skończy z trzecim tytułem mistrza świata i zarobkiem, jakiego żużlowy świat dotąd nie widział. 5 milionów już było, ale nie w jednym sezonie 5 milionów złotych zgarnął swego czasu Tomasz Gollob w Unibaxie Toruń. To była jednak kwota kontraktowa za dwa lata. Bartosz Zmarzlik tyle skasował w jednym roku. Zamknął sezon ze zdobyczą 278 punktów i 6 bonusów, co daje mu zarobek rzędu 3,4 miliona złotych. To jest wyłącznie premia z toru, bo jeśli dodamy do tego 1,5 miliona za podpis, to wyjdzie nam prawie 5 milionów. Gdyby zsumować wszystkie przychody Zmarzlika za ten rok, to jak nic wyjdzie nam grubo ponad 8 milionów. Okrągła "bańka" z Orlenu, ponad pół miliona z ligi szwedzkiej, drugie tyle z Grand Prix, no i wpływy od innych sponsorów. To oczywiście kolejny żużlowy rekord. Janowski i Dudek gorsi od Zmarzlika, ale nie mają co narzekać Inne polskie gwiazdy Grand Prix też jednak nie mają powodów do narzekań. Maciej Janowski dzięki 210 punktom i 12 bonusom płatnych po 10 tysięcy skasował 2,2 miliona złotych. Razem z podpisem zgarnie za ten sezon 3 miliony. Oczywiście tylko w polskiej lidze. Ten trzeci, czyli Patryk Dudek jest tylko odrobinę gorszy od Janowskiego. 214 punktów i 26 bonusów płatnych po 8 tysięcy daje mu 1,9 miliona z premii. Do tego można dodać milion za podpis, czyli wychodzi 2,9 miliona złotych. Większość liderów zgarnęła z kontraktów od 2,5 do 3 milionów złotych. Tak dobre gaże to efekt gigantycznej umowy PGE Ekstraligi z telewizją Canal+, która daje klubom 60 milionów złotych rocznie. Przypada po 6,5 miliona złotych na każdy klub. Medaliści dostają ekstra 500, 300 i 200 tysięcy złotych. W tym roku najwięcej, bo 7 milionów, zarobił Motor Lublin. Miliony są na ścianie wschodniej Motor ten rok zamknie z przychodami przekraczającymi 20 milionów złotych. Do 7 milionów z Ekstraligi można dodać 4 miliony z miasta, kolejne cztery to wpływy z biletów. Wpływowi sponsorzy, głównie spółki skarbu państwa, dorzucają grubo ponad 5. W tym roku przelewy miały zrobić nie tylko Bogdanka i Grupa Azoty, ale i też Lotto. Za rok budżet Motoru ma sięgnąć 24 milionów, ale i w tym roku był on imponujący. Miliony na ścianie wschodniej to fakt. Inne kluby, choć gorsze od Motoru, też dysponują milionami na koncie. To się przekłada na gaże zawodników. Żeby policzyć wszystkich milionerów PGE Ekstraligi zabrakłoby nam palców u rąk i nóg. Nawet najbiedniejsza w elitarnym towarzystwie Arged Malesa Ostrów zapłaciła za ten sezon swojemu liderowi Chrisowi Holderowi blisko 1,2 miliona złotych (400 tysięcy za podpis, 780 tysięcy za punkty). Czytaj także: Były trener kadry wskazał winnego porażki Stali w finale