Już tylko niepoprawni optymiści wierzą w awans Abramczyk Polonii Bydgoszcz do PGE Ekstraligi, a co za tym idzie zatrzymanie Wiktora Przyjemskiego. Taki trener to skarb. Polonia Bydgoszcz ma żużlowego Midasa Nie jest to jednak moim skromnym zdaniem powód do lamentów. Po Przyjemskim na dłuższą metę nie będzie spalonej ziemi. W blokach czai się już inne ze "złotych dzieci" bydgoskiej kuźni talentów - Maksymilian Pawełczak. Ale na tym nie koniec. Jacek Woźniak, który jest menedżerem zespołu i w międzyczasie szkoli młodzież na mini żużlu zdejmie niedługo z firmowanej swoim nazwiskiem linii produkcyjnej kolejne nastoletnie perełki. Przypomnę tylko, że to spod jego ręki wyszli np. podstawowi obecnie juniorzy Apatora Toruń i GKM- Grudziądz, czyli Krzysztof Lewandowski i coraz fajniej rozwijający się Kacper Łobodziński. Woźniak tworzy podwaliny, kształtuje żużlowca od podstaw, szlifuje go, a potem płynnie przesadza z motocykli 250 cc na te o pojemności dwa razy większej. Wspomniany, zaledwie trzynastoletni Pawełczak jest świeżo upieczonym wicemistrzem świata na 250 i wróży mu się świetlaną przyszłość. Jacek jest stworzony do tej roboty, ma anielską cierpliwość do dzieciaków, gdzieś słyszałem nawet określenie bydgoski Midas, bo ostatnio, czego się nie dotknie, to zamienia w złoto. Oczywiście z zastrzeżeniem, że nie bierzemy pod uwagę drużyny ligowej, bo tej idzie już pod wodzą Woźniaka mocno średnio, ale to też nie końca jego wina. Woźniak ze swoim warsztatem wyniósł kształcenie młodzieży w Bydgoszczy na wyższy poziom. To duża zmiana na przestrzeni poprzednich lat, bo w Bydgoszczy była duża posucha, a teraz zostaje zachowana pewna ciągłość. Woźniak będzie pracował na dwa etaty? W Polonii zacierają ręce, że za sprawą Pawełczaka znów będą mieli juniora na lata. Chłopak jest zadziorny i bardzo ambitny. Na logikę, myślę, że prezes Jerzy Kanclerz zdążył się zabezpieczyć na wypadek kuszenia innych klubów i nigdzie nie wyfrunie np. po zdaniu licencji. Jacek Woźniak jest ważnym członkiem teamu Przyjemskiego, jego mentorem i nie można oczywiście wykluczyć, że pójdzie za swoim wychowankiem, jeśli ten go poprosi. Nie sądzę jednak, żeby ktoś w klubie chciał puścić w świat trenera. Czuję, że gdyby zaszła taka potrzeba, byliby nawet w stanie pójść na pewne ustępstwa, aby Woźniak nie odszedł. W końcu pan prezes znany jest z tego, że lubi wyjść ze stadionu przed końcem meczu klubu, którym dowodzi i polecieć na zawody GP, to niech nie będzie psem ogrodnika i pozwoli Jackowi pomagać Przyjemskiemu w PGE Ekstralidze na zmianę z prowadzeniem zespołu, pod warunkiem, że ciągle ma zamiar korzystać z usług Woźniaka.