- Nie przegraliśmy jeszcze sezonu. Wiele meczów przed nami. Popełniliśmy zbyt dużo błędów. Te błędy były na trasie, bo linie jazdy były źle obierane. Wydaje mi się, że nie wszyscy wytrzymali ciśnienie jeśli chodzi o derby. Tych punktów mogła brakować. 3-4 punkty potrafią dać komfort w biegach nominowanych. Popełniliśmy dużo takich błędów, których się nie spodziewałem szczerze mówiąc. Trudno, taki jest sport. Gorzów wygrał zasłużenie i im gratuluję - zaczął swój wywód przed kamerami Canal+ Sport dyrektor sportowy Falubazu, Piotr Protasiewicz. Szczere słowa Protasiewicza. Dostało się Jarosławowi Hampelowi Piotr Protasiewicz nie krył pretensji do swoich zawodników, a te pretensje wydają się zrozumiałe w obliczu tego, co widzieliśmy na torze. Dostało się i juniorowi, Krzysztofowi Sadurskiemu i dostało się także liderowi zespołu, Jarosławowi Hampelowi, który na pierwszym okrążeniu 14. biegu miał pół prostej przewagi nad Andersem Thomsenem, a na mecie dał się wyprzedzić. - Widzieliśmy, która ścieżka jest najszybsza. Jak się do tej ścieżki przez dwa czy trzy okrążenia nie dojeżdża, to nie budujemy prędkości. Gdy zawodnik w biegu 14. jedzie po równaniu toru czwarty, a na mecie mija naszego lidera, to się nie bierze z aż takiej różnicy prędkości, tylko z linii jazdy, która od początku była obrana bardzo dobrze (przez Andersa Thomsena - dop. red.). Krzysztof Sadurski wiezie trzecie miejsce i na mecie je stracił, bo zawężał wejścia w łuk, nie dojeżdżał do najszybszej ścieżki, oglądał się dziesięć razy za siebie na każdym kółku. To nie pomaga. Też popełniałem błędy i zdaję sobie sprawę z tego, że jak coś nie do końca działa, to jazda jest nie taka, jaka powinna być. W tych aspektach widziałem rezerwy i według mnie to były duże błędy - mówił Protasiewicz. Kvech wyciągnął wnioski ze wskazówek Protasiewicza Z roli zawodnika doparowego wywiązał się Jan Kvech. Czech zdobył 5 punktów w czterech biegach, raz zwyciężając. Po swoim pierwszym starcie poprosił Piotra Protasiewicza o rady, a te zadziałały od razu. - Ścigałem się przez wiele lat i sam popełniałem błędy, tym bardziej kiedy jest dużo stresu, więc wiem jak to wygląda. Widziałem to u Jana Kvecha w kontekście linii jazdy. Tak jak on bym nie jechał. Ważne jest to, że chciał mnie słuchać, posłuchał i w dalszej części pojechał dobre zawody. On potrzebuje takich wyścigów i spełnił swoje zadania - wyznał Piotr Protasiewicz. Ambicja problemem Pawlickiego O ile Piotr Pawlicki zaliczył udany występ w niedzielnym meczu, o tyle gorzej spisał się jego brat, Przemysław Pawlicki. W jednym z wyścigów Pawlicki położył motocykl, kiedy był wyprzedzany. Sędzia wykluczył go z powtórki wyścigu. - Przemek Pawlicki jest zbyt ambitny. On za bardzo chce. Wygrywa starty i wyjeżdża za szeroko, szczególnie z wewnętrznych pól. On o tym wie, a my go bardzo potrzebujemy. Praktycznie każdy nasz zawodnik musi jechać równo - powiedział Piotr Protasiewicz.