Kamil Hynek, Interia: Co by pan zrobił, gdyby był pan trenerem klubowym, a prezesi zakontraktowali panu Grigorija Łagutę? Jan Krzystyniak, były zawodnik, ekspert: Nie zgodziłbym się za żadne skarby. Postawiłbym ultimatum. Albo on, albo ja. Ewentualnie zostałbym na stanowisku, ale demonstracyjnie nie wystawiałbym go do składu. Pytam, bo ponoć kilku prezesów nieśmiało sonduje Rosjanina, gdyby był dostępny. - Najpierw to trzeba przyjść do szkoleniowca i skonsultować z nim swoje pomysły na kadrę zespołu. Ja nie wyobrażam sobie, żeby ktoś sprowadził mi za plecami zawodnika, a do tego narodowości rosyjskiej. Podałby pan rękę szefowi klubu, który ściągnąłby Grigorija? - Nie. Taki prezes byłby u mnie skreślony. Łagucie zresztą też nie uścisnąłbym dłoni. Ten facet po tym, jakie opowiadał głupoty o wojnie na Ukrainie nie powinien w ogóle istnieć dla naszych działaczy. Prezesi muszą go traktować jak powietrze. Proponuję skasować numer i nie dzwonić nawet pogadać o pogodzie. Kibice nie daliby żyć takiemu prezesowi. - W wariancie optymistycznym spadłaby fala krytyki. Trzeba mieć jakiś kręgosłup moralny i wierzę w zdrowy rozsądek. Nie ma sensu szargać sobie nazwiska i narażać klubu na szwank, bo komuś nagle zapali się w lidze grunt pod nogami. Dobrego imienia nie kupisz na półce w sklepie. No chyba, że ktoś woli wytykanie palcami. Co musiałoby się stać, żeby zmienił pan zdanie ws. Rosjan? - Jestem bardzo pamiętliwy. Nie da się wziąć gumki i pewnych rzeczy, ot tak wymazać. Grigorij nie owinie się we flagę Ukrainy, nie potępi publicznie Putina, z jego ust nie usłyszymy ani pół słowa wsparcia dla bestialsko napadniętych sąsiadów i pochwał dla Polaków. A to w moim odczuciu byłaby dla niego chyba jedyna okoliczność łagodząca. Czyli zmiana frontu o sto osiemdziesiąt stopni. - Okazanie skruchy, żalu wobec ginących ludzi za naszą wschodnią granicą. Tak, wtedy wpakowałbym go do czyśćca i Grisza zapracowałby na odkupienie części win. To science-fiction. A na jakim etapie jest zapowiadany przez pana bojkot polskich lig, jeśli PZM dopuści Rosjan do startu w naszych rozgrywkach? - Dlatego czekam do ostatniej chwili na to co wydarzy się z Rosjanami. Ciągle trzymam w domu dekoder, ale nie mam jeszcze wykupionego żadnego pakietu na oglądanie żużla. Decyzję podejmę tuż przed inauguracją.