W Stali Gorzów podwójnie cieszą się z awansu Szymona Woźniaka do Grand Prix 2024. Raz, że liczą na dalszy jego sportowy rozwój z tym związany, a dwa, że nie będą musieli płacić zawodnikowi ekstra kasy za ten sukces, bo kontrakt na kolejne 2 lata już został podpisany. Wyszedł z cienia Zmarzlika i błyszczy - Jak Bartek Zmarzlik odchodził ze Stali, to mówiłem, że liczę na to, że inni wyjdą z cienia. To nastąpiło. Także u Szymona. Liczę, że awans mu pomoże, że wyzwoli w nim dodatkowe pokłady, że nada jego karierze pozytywny kierunek. Trzymam kciuki, żeby nie był jednym z tych, którzy weszli z przytupem, a potem zajmowali miejsca od dziesiątego w dół - mówi nam po awansie Woźniaka do GP 2024 prezes Stali Waldemar Sadowski. Woźniak faktycznie wyszedł z cienia Zmarzlika. W porównaniu do poprzedniego sezonu jego średnia biegopunktowa podskoczyła z 1,850 na 2,042. Jak tak dalej pójdzie, to zaliczy najlepszy rok w swojej klubowej karierze. Jeśli Grand Prix podziała tak samo, to będzie wielki Jeśli jazda w GP podziała na niego tak, jak odejście Zmarzlika ze Stali, to można się spodziewać kolejnych fajerwerków. Zwłaszcza że Woźniak należy do tych zawodników, których trudno złamać. Niepowodzenia go wzmacniają. Nawet jeśli robi krok do tyłu, to potem robi dwa do przodu. Już miał trudne momenty, ale zawsze po nich wracał. W Stali wierzą w to, że za rok Woźniak nie będzie wracał z kolejnych rund GP ze zwieszoną głową. Liczą, że z każdym kolejnym turniejem będzie się stawał mocniejszy i pomoże drużynie w walce o medale. W Gorzowie powiedzą, że ubili dobry interes? A jeśli tak będzie, to w Gorzowie będą mogli sobie powiedzieć, że ubili dobry interes, bo Woźniaka zakontraktowali kilka tygodni przed sukcesem w GP Challenge, dzięki czemu zaoszczędzili. Nowy 2-letni kontrakt Woźniaka ze Stalą opiewa na blisko milion za podpis i 10 tysięcy za punkt, ale gdyby strony siadły do rozmów teraz, to cena byłaby wyższa. Stal niewątpliwie trochę grosza zaoszczędziła. Woźniak jednak nie ma co narzekać. Nie przekuł wjazdu do GP na lepszy kontrakt klubowy, ale zdecydowanie może teraz liczyć na lepsze kontrakty reklamowe. Swoją drogą, to pewnie on sam nie jest szczególnie zmartwiony tym, że nie wyrwie ze Stali większej kasy. Kiedy podpisywał pierwszy kontrakt w Sparcie Wrocław, a potem w Stali, to w rozmowach kładł nacisk na te sprawy, które pozwolą mu się rozwijać. Kasa była na drugim miejscu.