Jeszcze do niedawana wydawało się, że pozostanie Grzegorza Zengoty w ROW-ie Rybnik jest pewne. Zawodnik dobrze czuł się w klubie i dogadywał się z prezesem Krzysztofem Mrozkiem. Jednak żużlowiec został zasypany wieloma bardzo atrakcyjnymi ofertami. Dziś nikt nie wie, na jaką ostatecznie zdecyduje się opcję. ROW, Wilki i Falubaz. Tak wygląda kolejka chętnych po Zengotę Zengota cieszy się zainteresowaniem przede wszystkim ze strony klubów z eWinner 1. Ligi. To wcale nie oznacza, że w ostatecznym rozrachunku nie skończy w PGE Ekstralidze, gdzie miałby możliwość wynegocjować jeszcze wyższy kontrakt. Ale do rzeczy. Poza ROW-em, który bardzo chciałby zatrzymać w zespole swojego lidera, chrapkę na Grzegorza mają jeszcze w Krośnie i Zielonej Górze. Oba kluby są ciągle w grze o awans, a to duża karta przetargowa w negocjacjach. Jeśli uda im się wejść do PGE Ekstraligi to super, a jeśli coś pójdzie nie tak, to Zengota i tak spadnie na przysłowiowe cztery łapy. A dodać należy, że determinacja w obu ośrodkach jest naprawdę duża. Wilki powoli godzą się ze stratą Tobiasza Musielaka, który najpewniej odejdzie do Arged Malesy Ostrów. Potrzebują więc wypełnić lukę po swoim liderze. Na liście życzeń jest też Jakub Jamróg ze Zdunek Wybrzeża Gdańsk. W Zielonej Górze z kolei z otwartymi ramionami powitaliby swojego wychowanka. W Falubazie też mają bowiem wyrwę w składzie, którą trudno będzie uzupełnić. Karierę kończy Piotr Protasiewicz, więc z Polaków zostaje jedynie Krzysztof Buczkowski. Dziś więc trudno wyrokować, na jaką opcję ostatecznie zdecyduje się Zengota. Na pewno może spokojnie poczekać i wynegocjować dobry kontrakt. To zarazem nagroda dla jego samego, bo w ostatnich latach ciężkie kontuzje go nie omijały. Przez kontuzję stopy, której nabawił się niegdyś na motocrossie, mógł nawet być zmuszony do skończenia kariery. Ostatecznie zagryzł zęby i po wielomiesięcznej rehabilitacji wrócił na tor.