Kamil Hynek, Interia: Jakie emocje towarzyszyły ci podczas oglądania meczu w Krośnie? Widząc to, co tam się wyprawia, chowałeś twarz w dłoniach? Jakub Zborowski, były prezenter żużlowy Canal+, ekspert żużlowy: - Przez dziewięć biegów, jak wszyscy fani żużla w moim mieście, trzymałem kciuki. Twarz w dłoniach schowałem dopiero po tym jak sędzia podjął decyzję o zakończeniu spotkania. Dla mnie to ogromny skandal i długo nie dowierzałem w tę decyzję, która zdecydowanie nie powinna mieć miejsca. Miałeś okazję być w Krośnie przez cały weekend. Pogoda faktycznie aż tak zepsuła się od wtorku, kiedy to przecież rywalizowano w tym mieście w Ekstralidze U24? Co warto zaznaczyć, to było kapitalne spotkanie. - W Krośnie pojawiłem się w czwartkowy wieczór, ale z tego co wiem padało już dzień wcześniej. Słońce pojawiło się dopiero w piątek. Jeszcze w sobotę dobra pogoda na moment zniknęła ze względu na gwałtowną burzę. Z tego co wiem, akurat w tym momencie tor był bronowany. Nie jestem ekspertem od nawierzchni, ale guma, jaka się wytworzyła w niektórych miejscach, była spowodowana prawdopodobnie tym zabiegiem. Na stadionie wtedy już przebywał przecież komisarz toru... - No właśnie, dlaczego więc nie zareagował? Po co w takim razie siedział w klubie od soboty i pobierał pieniądze? Za co? Jeśli gospodarze kombinowali z torem, a było ryzyko burzy, to należało zareagować i już w nocy albo od rana nakazać im mocne prace torowe, by uniknąć kompromitacji PGE Ekstraligi. Na tym też traci wizerunek klubu budowany mozolnie przez ludzi pracujących w Cellfast Wilkach. Czyli co, cała Polska może śmiało wierzyć prezesowi Grzegorzowi Leśniakowi, który mówi, że Cellfast Wilki nie kombinują z torem? Patryk Malitowski oznajmił wprost, że to co się stało w niedzielę ze strony tego ośrodka, to krętactwo. - Niemal wszyscy eksperci doszukiwali się ewentualnych szans na utrzymanie właśnie w torze, który miał być wielką niewiadomą. I tak też było. Koniec końców Cellfast Wilki mają cztery punkty. Nieważne, w jakim zdobyli je stylu. Ważne, że są na koncie i mogą przyczynić się do utrzymania. Szkoda, że w niedzielę skompromitował się sędzia Słupski i drużynie z Krosna zabrakło sześciu biegów by praktycznie zapewnić sobie utrzymanie w elicie.. Nie powinno się tego meczu przerywać po dziewiątym biegu. A może błędem było to, że te zawody się w ogóle rozpoczęły? Tor był nieregulaminowy, a mimo to zawodników na niego wypuszczono. Czegoś tutaj nie rozumiem, bo jeżeli ktoś uznał, że tor jest niebezpieczny, to wlepia się chyba walkower. - Dla mnie natomiast sprawa jest prosta. Albo tor jest regulaminowy i jedziemy, albo jest nieregulaminowy i nie jedziemy. Jeśli rzeczywiście sędzia miał zastrzeżenia już cztery godziny przed meczem, to już wtedy powinny rozpocząć się prace, by ratować nawierzchnię i cały wizerunek PGE Ekstraligi. Było jednak tak, że tor został odebrany tuż przed meczem, dodatkowo spotkanie zostało opóźnione. Jeżeli było niebezpiecznie, to też powinno się przerwać zmagania po kilku biegach i dać szanse obu zespołom na walkę w sportowej rywalizacji w innym terminie. Zabrakło męskiej decyzji. - Dokładnie. Przez cały tydzień czytam o karach, o tym kto zawinił, kto do dymisji. A czy ktoś pomyślał o najważniejszych osobach na stadionie, czyli kibicach? Rozgoryczenie tych ludzi na mieście jest ogromne. Często dla nich to jedyna prawdziwa rozrywka w okolicy. Czekali na elitę kilkadziesiąt lat i chodzą na mecze od dziadka po wnuka. Dlatego piękne słowa powiedzieli Stanisław Chomski i Szymon Woźniak. Każdy chce sportu i ścigania, a nie jazdy gęsiego połączonej z walką o życie. Sędzia przerwał mecz po dziewiątym biegu. Wielu grzmi, że to nie fair. Marek Cieślak mówi, że skoro powiedziało się "A", trzeba powiedzieć też "B". Trudno się nie oprzeć wrażeniu, że w jakimś sensie Wilki zostały skrzywdzone. - Dokładnie o tym samym mówiłem wcześniej. Powtórzę się, to kompromitacja sędziego Słupskiego. Jeśli ktoś twierdzi, że ten tor zmienił się między szóstym a dziewiątym biegiem, to naprawdę nie ma czystych intencji. Jeśli pan arbiter czuje żużel, to mógł przerwać zmagania po drugim biegu. Już wyścig juniorów pokazał, że nic dobrego się nie wydarzy. Show młodego Bańdura w końcówce zawodów pokazał o czym mówię. Niestety wygląda też na to, że żadna lekcja nie wypłynęła z walkowera przeciwko Enea Falubazowi. Uważasz, że PGE Ekstraliga przestanie się patyczkować z Cellfast Wilkami? Co może teraz czekać klub z Krosna, bo to że PGE Ekstraliga skończy z pobłażaniem i przymykaniem oczu to raczej jasne. - Największą karą byłby walkower. Nie było go, sędzia odebrał tor i puścił mecz. Najbardziej winna osoba, czyli komisarz, został już ukarany. Jeśli ta funkcja ma pozostać i ma coś wnosić, to powinny pełnić sią osoby kompetentne. Ludzie, którzy zjedli zęby na przygotowaniu toru. Taka osoba jak widziała w sobotę co się święci, powinna przejąć stery, dowodzić i przygotować tor jak chociażby na IMP w Krośnie. Zapytam cię wprost, kto powinien ponieść odpowiedzialność za popelinę w Krośnie? - Komisarz i sędzia zawodów. Jeśli rzeczywiście były błędy i są w protokole osoby przygotowujące tor, to oni też powinni znaleźć się na cenzurowanym. Trener Kwieciński powiedział, że nie była to wielka corrida i że zawodnicy powinni omijać dziury. Wygłupił się? - Pamiętajmy, że te słowa powiedział w emocjach. On podobnie jak większość mieszkańców żyje żużlem całym sobą. Pamiętajmy też, że ten sport się zmienia. Motocykle były kiedyś zupełnie inne niż ma to miejsce obecnie. Jedno jest pewne - jeśli gramy w jakąś grę, to trzymamy się zasad. Jeśli więc PGE Ekstraliga wymaga torów równych jak stół, to taki tor musi być przygotowany. Jeżeli były jakieś zastrzeżenia, to trzeba było nie dawać licencji i karać od pierwszych meczów. Wtedy też rywale narzekali, a i tak mecze zostały odjechane w całości. Teraz jak najszybciej eksperci od torów w PGE Ekstralidze i ludzie w klubie muszą zrobić wszystko, aby taka sytuacja w Krośnie się już więcej nie powtórzyła.