To co w niedawno zakończonym roku działo się w ebut.pl Stali Gorzów nadaje się na trzymający w napięciu film. Trzęsienie ziemi w województwie lubuskim rozpoczęło się od nagłego aresztowania ówczesnego prezesa Marka Grzyba, który do dziś przebywa w areszcie i oczekuje na wyrok. Następnie w klubie zrobiło się nie lada zamieszanie, ponieważ zawodnicy bali się o swoją przyszłość i poważnie rozważali odejście z zespołu. O ile udało się zatrzymać zagraniczne gwiazdy czyli Andersa Thomsena oraz Martina Vaculika, o tyle do Motoru Lublin w listopadzie oficjalnie przeszedł Bartosz Zmarzlik. Uznali go za winnego odejścia Zmarzlika Nie bez powodu wspominamy o trzykrotnym mistrzu świata, bo w środowisku mówi się, że podjął on decyzję ze względu byłego już prezesa - Marka Grzyba. Obaj panowie wyraźnie nie pałali do siebie sympatią, czego dowodem są słynne już słowa wypowiedziane przez 27-latka po jednym ze spotkań ligowych. - Można wybaczyć, ale nie zapomnieć - oznajmił w 2020 roku przed kamerami Canal+. Niestety szybko jednak wyparowało to z pamięci fanów, ponieważ nie dość, że po oficjalnym ogłoszeniu odejścia Zmarzlika wciąż stali murem za Markiem Grzybem, to na dodatek za winnego takiego stanu rzeczy niesłusznie uznawali Waldemara Sadowskiego. - Te decyzje zapadły wcześniej. Nie było odwrotu. Kiedy dowiedziałem się, że Bartek odchodzi, to zrobiliśmy wszystko, żeby to szybko upublicznić, żeby emocje opadły i żebyśmy mogli skupić się na play-off. Udało mi się przekonać Bartka, że tak trzeba, że info musi iść w świat, bo to nam pomoże. I tak się stało. Mieliśmy wolną głowę. Bartek po tamtej decyzji robił blisko 20 punktów w meczu - mówił w rozmowie z Interią obecny prezes ebut.pl Stali Gorzów. Prezes Stali Gorzów obrażany w finale PGE Ekstraligi Niestety nie był to koniec przykrych doświadczeń Sadowskiego z sympatykami wicemistrzów Polski. Nie wszystkim spodobały się najpierw czystki w gabinetach klubowych i rozstanie między innymi z kontrowersyjnym Tomaszem Michalskim. Potem zaś zrobiło się nerwowo za sprawą rewanżowego meczu finałowego PGE Ekstraligi w Lublinie, na który fani gości dostali małą ilość biletów. - Bilety, które powinny trafić do Nas - kibiców zostały rozdane przez prezesa Sadowskiego dla sponsorów, rodzin oraz znajomych osób pracujących w klubie - w skrócie układy, układziki - brzmiał komunikat Stowarzyszenia Kibiców "Stalowcy". Na tym się nie skończyło, ponieważ w trakcie meczu co rusz w kierunku sternika padały niecenzuralne i skandaliczne wręcz przyśpiewki. Mają mu za złe sprowadzenie Piotra Śwista Gdy wydawało się, że w zimie zapanuje długo wyczekiwany spokój, w Gorzowie znów zaczęło robić się gorąco. Fani tym razem mają Sadowskiemu za złe pozyskanie nowego sponsora tytularnego oraz podpisanie umowy z Piotrem Świstem, który zastąpi Piotra Palucha na stanowisku trenera młodzieży. - Prezio "zgarnia" armię zdrajców, a dobrych ludzi się pozbywa! Jakby nie wiedział że taczka to atrybut prezesów! - pisali w komentarzach. Jak więc widać, Waldemar Sadowski w nadchodzącym sezonie nie będzie miał łatwo zwłaszcza w wyżej wspomnianym Stowarzyszeniem Kibiców "Stalowcy". Najlepiej przekonać ich do siebie znakomitymi wynikami, co widzieliśmy zresztą w przeszłości, gdy do Stali przychodził Grzegorz Walasek. Wychowanek Falubazu po paru meczach stał się bowiem jednym z nich i jest do dziś ciepło wspominany w mieście aktualnych srebrnych medalistów kraju. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata