Przed sezonem 2022 pojawiła się informacja, że to sam Gomólski będzie prowadził drużynę z Poznania. Ostatecznie nie było mu to dane, a jego miejsce niejako zajął Tomasz Bajerski. Choć sam Gomólski nie mówił o tym wprost, to jednak na pewno czuł duże rozczarowanie. Przed nim była wielka szansa, którą zabrano mu na samym niemal finiszu. Wiadomo, że przy Bajerskim nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Menedżer rządził. Mimo tego w sezonie 2023 ten duet znów miał prowadzić zespół. Miniony rok okazał się wielkim sukcesem, bo przecież PSŻ awansował do eWinner 1. Ligi. Jakby nie patrzeć, to zasługa także Gomólskiego. Kilka tygodni temu jednak stało się jasne, że trener nie będzie już pracował w Poznaniu. Odchodzi zresztą także jego brat, Kacper. W zeszłym roku młodszy z braci Gomólskich nieco zawiódł. Oczekiwano, że na tym poziomie będzie gwiazdą. Gomólski ma trudny charakter Trener jest tego rodzaju osobą, że przeważnie to co w sercu, to na języku. Sam zresztą niejeden raz o tym mówił. W PSŻ-cie miał pewne problemy komunikacyjne z działaczami i być może to właśnie dlatego jego przygoda się skończyła już po jednym sezonie. Swoją drogą Gomólski zwyczajnie nie był też potrzebny. Na tym poziomie rozgrywek spokojnie wystarczy sam menedżer plus oczywiście kierownik drużyny. Dodajmy, że Adrian Gomólski to człowiek na tyle jeszcze młody, że spokojnie mógłby jeździć na żużlu. Wciąż czynnym zawodnikiem jest choćby Rune Holta, który jest starszy od niego o 13 lat. Gomólski miał naprawdę spory talent. Jako junior był przez wielu typowany do walki o największe cele. Podobnie zresztą jak jego brat. Po przejściu w wiek seniora obaj bracia się jednak pogubili. Adrian już nie jeździ, Kacper jest na wielkim zakręcie sportowym. Czytaj także: Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata