Spadek zielonogórzan z PGE Ekstraligi był jedną z największych niespodzianek minionego sezonu. Falubaz zamierza spędzić w eWinner 1. lidze tak mało czasu, jak tylko to możliwe i jak najszybciej powrócić do ścigania w najwyższej klasie rozgrywkowej. Postanowił więc wziąć przykład z pierwszoligowego eWinner Apatora Toruń, który w sezonie 2020 zbudował po degradacji dream-team, który awans wywalczył praktycznie już w listopadzie, bo po oficjalnej prezentacji zespołu jasnym było, że nikt nie może mu zagrozić. Stelmet Falubaz wzmocnił formację młodzieżową Dawidem Rempałą i wyciągnął z Unii Tarnów dobrze znającego tory drużyn z zaplecza Rohana Tungate’a, ale najważniejszymi ruchami kadrowymi było przedłużenie kontraktów z legendarnym Piotrem Protasiewiczem i uczestnikiem cyklu Grand Prix - Australijczykiem Maksem Fricke’iem. Skład uzupełniono Krzysztofem Buczkowskim, dla którego po minionym sezonie zabrakło miejsca w Motorze Lublin. Jerzy Kanclerz poszedł na zakupy i zagrozi Falubazowi Kiedy zielonogórscy kibice byli już niemalże pewni, że w sezonie 2023 wszystko wróci do normy i ich ukochana drużyna znów pojedzie w najwyższej klasie rozgrywkowej, na scenę wkroczył Jerzy Kanclerz - prezes Abramczyk Polonii Bydgoszcz. Początkowo - po tym jak stadion przy Sportowej 2 opuściły największe gwiazdy: Wadim Tarasienko i David Bellego - wydawało się, że zespół znad Brdy czeka słabszy rok. Działacz nie zasypiał jednak gruszek w popiele i również udał się na zakupy do PGE Ekstraligi. Zasilił swoją kadrę Matejem Zagarem (reprezentującym rok temu... Falubaz), Kennethem Bjerre i Romanem Lachbaumem z ZOOLeszcz GKM-u Grudziądz oraz Adrianem Miedzińskim - ikoną lokalnego rywala Polonii, eWinner Apatora Toruń. Eksperci są zgodni - tak napakowany skład wzmocniony jeszcze cudownym nastolatkiem Wiktorem Przyjemskim ma spore szanse na pokrzyżowanie planów zielonogórzan. Nie każda gwiazda świeci tak nisko Część obserwatorów zauważa jednak, iż ekstraligowy zaciąg nie zawsze sprawdzał się na zapleczu na miarę oczekiwań. Wszak z jakiegoś powodu zawodnicy ci nie znaleźli pracodawcy w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dla wielu z nich tory pierwszoligowe tory stanowią ogromną zagadkę, a co więcej istnieje ryzyko, iż przyzwyczajeni do ścigania się z największymi gwiazdami żużlowcy zlekceważą rywali z niższej klasy rozgrywkowej. W Zielonej Górze i Bydgoszczy liczą na to, że ich gwiazdy nie pójdą drogą Michaela Jepsena Jensena i Petera Kildemanda. Obaj Duńczycy schodząc na niższy poziom rozgrywkowy mieli przewyższać go o dwie głowy, a zamiast tego popadli w marazm zaplecza i dziś nic nie wskazuje na to, by mieli powrócić do najlepszych lat swej kariery. Ryzyko Polonii i Falubazu jest tym większe, że za ich plecami czają się już Cellfast Wilki Krosno - zespół pozbawiony ekstraligowych gwiazd, ale za to pełny solidnych pierwszoligowców, który już rok temu byli o włos od wyeliminowania faworytów i wywalczenia promocji do najwyższej klasy rozgrywkowej.