Grand Prix Challenge to turniej specyficzny. Każdy ma takie same szanse na sukces i liczy się dyspozycja dnia, dlatego często jesteśmy świadkami niespodzianek. Najnowszą był sukces Nilssona, lecz w ostatniej dekadzie w cyklu pojawili się też tacy zawodnicy jak Martin Smolinski, Craig Cook czy Oliver Berntzon. Awans każdego z tej trójki był sensacją. Żaden nie zadomowił się w mistrzostwach świata na dłużej, choć Niemiec przeszedł do historii, wygrywając debiutancki turniej w Auckland (sezon 2014). W ostatnich latach pojawił się w kilku zawodach, ale szału już nie zrobił. Na co stać Nilssona? - Obserwując jego jazdę w poprzednich latach, to za bardzo nie liczę na wynik sportowy. Pamiętajmy jednak, że są to tylko rozważania czysto teoretyczne. Czasami ktoś może wyskoczyć jak Filip z konopi. Myślę, że Szwedowi będzie bardzo trudno odnaleźć się w tym cyklu. Zwłaszcza że miał nawet problemy w rozgrywkach ligowych i to na tym niższym szczeblu. Za dużo sobie po nim nie obiecuję, aczkolwiek chciałbym być mile zaskoczony po paru wyścigach lub turniejach - komentuje w rozmowie z Interią Wojciech Dankiewicz, były menedżer, a obecnie komentator Canal+. Ekspert wypowiedział się także na temat wieku żużlowca. - Greg Hancock był jeszcze starszy, kiedy zdobywał tytuły. Wiek nie ma znaczenia, ale Szwed do tej pory nie osiągnął większych sukcesów, miał tylko drobne przebłyski, nie było nawet wystrzału na sezon czy dwa. Ścigał się na zapleczu PGE Ekstraligi, lecz kluby z elity nie przejawiały nim zainteresowania. Będzie mu naprawdę ciężko coś osiągnąć. Z drugiej strony będzie to potężna szkoła i nauka na następne lata. Ma troszeczkę kariery przed sobą. Uważam, że w przyszłości skorzysta z tej wiedzy - dodaje. Weteran Zetterstroem, mistrz Doyle i... Jaguś Nilsson to wręcz młodzieniaszek, jeśli weźmiemy pod uwagę historię jego starszego rodaka. W 2010 roku jako stały uczestnik debiutował wówczas 39-letni Magnus Zetterstroem (siedem lat wcześniej wystartował tylko z "dziką kartą" podczas GP Avesty). Szwedzki weteran zajął trzynaste miejsce, co nie było najgorszym wynikiem. Można też zrobić wielką karierę, mimo późnego awansu do cyklu. Książkowym przykładem jest Jason Doyle, który pojawił się w Grand Prix w wieku 30 lat. Australijczyk był zatem tylko o trzy lata młodszy od Nilssona. Jeździł bez żadnych kompleksów. Sięgnął po mistrzostwo świata już w swoim trzecim sezonie. Mógł zrobić to rok wcześniej, ale wtedy na przeszkodzie stanęła kontuzja, przez którą opuścił dwie ostatnie rundy i spadł w klasyfikacji na piąte miejsce. Spójrzmy teraz na krajowe podwórko. Wiesław Jaguś w momencie debiutu miał... 32 lata. Kasper, Brhel, Lyons oraz Wiltshire Antonin Kasper był pierwszym Czechem, który wystartował w Grand Prix jako pełnoprawny uczestnik (dzika karta). Mowa o sezonie 1998. Ścigał się przez cztery lata. Największym osiągnięciem tego zawodnika było 12. miejsce. Kasper później zmagał się z chorobą. W 2006 roku przegrał walkę z nowotworem. Po trzydziestce w cyklu meldowali się również: Bohumil Brhel (33 lata), Jason Lyons (33 lata) czy Todd Wiltshire (32 lata). Nilsson zatem nie jest pierwszym - i pewnie również nie ostatnim - zawodnikiem w takiej sytuacji. Cykl Grand Prix powstał w 1995 roku. Wcześniej, w latach 1936-1994, mistrza świata wyłaniały finały jednodniowe. Jeśli jednak cofniemy się do startu cyklu, to tych debiutantów oczywiście byłoby znacznie więcej, bo w 1995 roku debiutantem był każdy. Idąc tym tropem mamy m.in. 36-letniego Hansa Nielsena, 35-letniego Sama Ermolenko czy 34-letniego Tommy'ego Knudsena. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo