W przestrzeni żużlowej dyskusji znów wrócił temat ewentualnego powrotu KSM (Kalkulowanej Średniej Meczowej). Ta regulacja miałaby w zamyśle wyrównać poziom ligi i zwiększyć szanse beniaminka na utrzymanie. Temat wyjątkowo żywy, bo przecież nie tak dawno oficjalnie z ligą pożegnały się Cellfast Wilki Krosno, które miały w tym roku budżet na poziomie 18 milionów złotych i wszystko na nic. Kiedyś wszyscy mieli dość KSM-u Nie będę ukrywał, że zdecydowanie bliżej do grupy przeciwników powrotu KSM-u. Po pierwsze już kiedyś to przerabialiśmy i mam wrażenie, że większość po prostu miała dość tej sztucznej regulacji. Tak czy siak największym argumentem na "nie" jest dla mnie obniżenie poziomu ligi. Nie mam wątpliwości, że tak właśnie by było. Fajnie, że rozbite zostałyby dream teamy z Lublina czy Wrocławia i do gry mogłyby wejść mniej zamożne kluby, ale nie tędy droga. PGE Ekstraliga to liga, która z założenia ma być najlepsza. Już samo wprowadzenie konieczności posiadania w zespole zawodnika do lat 24, czy wyłącznie polscy młodzieżowcy na pozycjach juniorskich, to regulacje, które bez wątpienia wpływają na poziom sportowy. Zdarzają się biegi, kiedy oglądamy żużlowców nie nadających się poziomem do rywalizacji z czołówką. KSM mógłby sprawić, że takich biegów byłoby jeszcze więcej. A przewidywalnych i jednostronnych wyścigów nie chcemy oglądać. Oczywiście to jeden z przykładów, bo lista minusów KSM-u jest zdecydowanie dłuższa. Nie mam przy tym przekonania, że udałoby się ograniczyć koszty. Gwiazdy i tak swoje dostaną, a do głosu mogliby dojść zawodnicy z drugiego rzędu z atrakcyjną średnią. Polak mistrzem Europy! To był prawdziwy pogrom Czas na powiększenie ligi do 10 zespołów Jeśli mamy pomóc beniaminkowi, to dla mnie rozwiązanie jest proste - czas na powiększenie ligi do 10 drużyn. Wiem, że są takie przymiarki, aby zrobić to wraz z wejściem w życie nowego kontraktu telewizyjnego. I to jest słuszna droga, która rozwiązałaby wiele problemów - w tym ten związany z bezradnością beniaminka. Przy większej liczbie drużyn znacznie łatwiej byłoby o utrzymanie. Bariera wejścia nie byłaby aż tak duża jak obecnie. Poza wszystkim to szansa na dopuszczenie do PGE Ekstraligi kilka nowych ośrodków, które utknęły na poziomie 1. Ligi Żużlowej. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że i to rozwiązanie ma swoje minusy, ale trzeba wybrać mniejsze zło. Dla mnie porzucenie pomysłów związanych z KSM-em i próba poszerzenia ligi do 10 drużyn to jest ten kierunek, w którym powinniśmy podążać. Wyszedł z cienia Zmarzlika. "Nie jestem złotym dzieckiem"