38-letni zawodnik zraził wszystkich do siebie przede wszystkim lekkomyślnym i niesamowicie lekceważącym podejściem do bieżącej sytuacji. Wszyscy Rosjanie są obecnie na cenzurowanym, ale wielu z nich zdecydowało się choćby pod publiczkę wykazać solidarność z ofiarami bandyckiego ataku Rosji na Ukrainę. Łaguta jednak ma wszystko "gdzieś". Nie widzi większego problemu, w wywiadach opowiada bzdury niezwiązane z pytaniem, generalnie najchętniej już jeździłby w lidze. Ale w lidze nie pojeździ. I to w żadnej. On i wszyscy jego rodacy zostali zdyskwalifikowani i wyrzuceni ze wszystkich rozgrywek. Motor zresztą taką decyzję podjął jeszcze przed oficjalnym zarządzeniem ze strony władz ligi. Domagali się tego kibice, którzy obecnie nie wyobrażają sobie drużyny z tym zawodnikiem, choć do niedawna go uwielbiali. To też dla Łaguty typowe. Z miłości do nienawiści. W Częstochowie i Rybniku było tak samo. Nie chce go już nawet mechanik Jeśli do tego wszystkiego dodamy fakt, że z teamu Łaguty odeszła najważniejsza osoba, czyli Dariusz Sajdak, można wysnuć wniosek dla żużlowca dość brutalny. Nikt już nie ma ochoty z nim współpracować. I tu już nie chodzi jedynie o jego narodowość, ale zwyczajnie o moralne zasady. W dobie dbania o wizerunek, mało kto zamierza być kojarzonym z kimś, kto nawet nie wyraził sprzeciwu wobec działań zbrodniarza. Choć dobrze wiemy, że żużel (czytaj: zdesperowany klub) wybacza wszystko, to jednak trudno przypuszczać, że Łaguta w najbliższych latach pojawi się w polskiej lidze. A jako że zbliża się do 40-stki, rodzi się pytanie czy pojawi się jeszcze kiedykolwiek. Co prawda u żużlowca taki wiek to praktycznie nic, ale pamiętajmy że mówimy o człowieku, który zaliczy bardzo długą przerwę w startach. Wielce prawdopodobne, że tak samo skończą jego koledzy. To właśnie Grigorij jednak z zawieszonych Rosjan jest zdecydowanie najstarszy.