Artiom Łaguta co jakiś czas zgłasza gotowość powrotu do Grand Prix. Wyraźnie daje do zrozumienia, że mógłby jechać nawet jako Polak. Emil Sajfutdinow w tej sprawie milczy, ale za niego mówią eksperci. Nawet były trener polskiej kadry Marek Cieślak przyznaje, że Rosjanie dodaliby pieprzu rywalizacji o złoto. Powrót Rosjan do Grand Prix możliwy pod jednym warunkiem O dzikich kartach dla Rosjan spekulowano już przed rokiem, a teraz ten temat wraca. Jednak od polskich działaczy, którzy gościli w FIM, słyszymy, że federacja nie widzi możliwości powrotu Łaguty i Sajfutdinowa do cyklu. Nie, dopóki trwa wojna w Ukrainie. Nie ma chęci otwarcia furtki Rosjanom ani ze strony federacji, ani amerykańskiego promotora cyklu. FIM raczej upewnia się, że nasz związek nie zrobi żadnego numeru i nie da szansy rosyjskiej dwójce jazdy pod polską flagą. Polski trener nie powoła Rosjan do kadry PZM zapewnia jednak FIM, że tak się nie stanie. Nasze przepisy są tak skonstruowane, że zawodnicy startujący w eliminacjach do Grand Prix muszą być w kadrze reprezentacji Polski. Trener Rafał Dobrucki ani myśli powoływać Sajfutdinowa i Łaguty, bo odbyłoby się to kosztem naszych zawodników. Rosjanie zabraliby im miejsce. Zresztą nastawienie PZM jest takie, jak światowej federacji. Jedyną szansą na powrót Rosjan jest zakończenie wojny w Ukrainie. Nic jednak nie wskazuje na to, by ten konflikt miałby się w najbliższym czasie zakończyć. Sportowo ich absencja szkodzi, ale są rzeczy ważniejsze Pod względem sportowym faktycznie szkoda, że Łaguta i Sajfutidnow nie mogą jechać. Przed wykluczeniem obaj stanęli na podium GP, zdobywając złoto i brąz. Ludzkie życie jest jednak ważniejsze niż sport, a FIM i PZM chcą okazać wsparcie napadniętej przez Rosjan Ukrainie. Swoją drogą, to panowie Łaguta i Sajfutdinow mogą żałować, że na jazdę z polskim paszportem zdecydowali się dopiero wówczas, gdy okazało się, że to dla nich jedyna szansa, by w ogóle jeździć na żużlu. Wcześniej używali paszportu wyłącznie dla wygody.