ROW Rybnik do końca walczył o utrzymanie w eWinner 1. Lidze, ale sytuacja w tabeli była tak skomplikowana, że drużyna równie dobrze mogła awansować do szóstki i walczyć w play-offach. Skończyło się koniec końców na bezpiecznym siódmym miejscu i wczesnym zakończeniu sezonu. ROW zaoszczędził na braku play-offów Oczywiście aspiracje klubu sięgały znacznie wyżej, jednak rozgrywki ligowe mocno zweryfikowały potencjał zespołu. Nawet, gdyby rybniczanie awansowali do play-offów, to istnieje duża szansa, że przepadli by w ćwierćfinałach, a najdalej w półfinale. Przynajmniej tak podpowiada teoria, bo w całej lidze znajdziemy przynajmniej cztery mocniejsze drużyny. Dlatego w klubie nie mogło być mowy o wielkim płaczu. Runda play-off to dodatkowe mecze i koszty. W ten sposób w kasie klubu mogło zostać nawet 150 tysięcy złotych, które nie zostały wydane na pensje dla zawodników i inne wydatki. Działacze mogą więc teraz spokojnie planować nowy sezon i budować kadrę. Inna sprawa jest taka, że prezes Krzysztof Mrozek deklaruje, że nie interesuje go awans do PGE Ekstraligi do momentu, kiedy zostanie wprowadzony limit KSM (kalkulowana średnia meczowa), albo jakiś inny przepis, który dawałby szansę beniaminkowi na walkę o utrzymanie w elicie. Obecnie jest tak, że rynek jest na tyle trudny, że zwycięzca eWinner 1. Ligi nie jest w stanie zbudować silnego składu, aby potem z powodzeniem walczyć w PGE Ekstralidze. Najboleśniej przekonała się o tym Arged Malesa, która obecne rozgrywki zakończyła bez jakiegokolwiek punktu. Czytaj także:Komentator bawił się w adwokata, a zadziobał własne gniazdoKrólewski kontrakt dla króla. Całość płatna z góry!Nie gryzą się w język. Chcą sportowej rywalizacji