Porsing to człowiek zdecydowanie nietuzinkowy. Widać u niego gamę bardzo wielu cech, które powodują że jest ciekawym człowiekiem. Zawsze lubi mieć swoje zdanie, nie boi się otwarcie krytykować, mówi zawsze to co myśli. To ostatnie akurat w tych - do bólu poprawnych politycznie - czasach życia mu nie ułatwia. Porsing jest też w pewien uroczy sposób zakręcony, żyje trochę w swoim świecie. - Hej, gdzie jest odprawa? Od was już wszyscy są? - rzucił w 2018 roku przed meczem Stali Rzeszów z Polonią Bydgoszcz do mężczyzny ze sportową torbą, który gdyby nie 190 cm wzrostu być może faktycznie ubiorem i wyglądem przypominałby żużlowca gości. Problem w tym, że tym człowiekiem był autor tego tekstu, który niemniej nie miał zamiaru tego dnia jeździć. Sytuacja była komiczna. Nie znał kolegi z drużyny W Porsingu jest jednak coś w rodzaju ignorancji, która praktycznie u nikogo nie jest pozytywnie odbierana. Kilka lat temu zawodnik wstawił posta do swoich mediów społecznościowych. W luźny i zabawny sposób skomentował go Patryk Wojdyło, ówczesny junior jego drużyny. - Kim ty jesteś, do ch**a? - zaszokował pytaniem Porsing. Pytanie, czy naprawdę nie kojarzył swoich partnerów, a może po prostu Wojdyły nie lubił. Generalnie Porsing był zawsze typem człowieka, u którego co w sercu, to na języku i w związku z tym przez dużą grupę ludzi lubiany nie był. Czasami przesadzał, tak jak choćby w sytuacji opisanej powyżej. Zdarzało mu się też na torze pokazać czasem, że po prostu nie chce mu się jeździć. Jego występ w takim spotkaniu był zwyczajnie "na odwal", byle odklepać. To była duńska nadzieja Około 10 lat temu to właśnie on obok będącego już światową gwiazdą Michaela Jepsena Jensena oraz wschodzącej rewelacji w osobie Mikkela Becha był największą nadzieją nowego pokolenia duńskich żużlowców. Przerastał na tamtym etapie takich zawodników, jak Anders Thomsen, Lasse Bjerre, Mikkel Michelsen czy Nicolai Busk Jakobsen. Właśnie Porsing wydawał się najbardziej utalentowany i to jego wskazywano jako tego, który ma szansę na dużą karierę. Tej jednak nie zrobił, choć już jako 20-latek był mistrzem świata. Co prawda w juniorach i drużynowo, ale złoto to złoto. Szybko dostrzeżono go w Ostrowie, gdzie potrafił spisać się bardzo dobrze. Potem trafił do galaktycznej ekipy Ireneusza Nawrockiego, ale jak wiemy tam wielkie pieniądze były tylko w teorii. Porsing był jednym z tych, których Nawrocki do żużla zniechęcił. I być może wpłynął na regres jego formy. To był początek końca Nicklas trafił do Wilków Krosno i tam były wobec tego zawodnika naprawdę duże nadzieje. Jeszcze w 2019 roku na niższych szczeblach Porsing miał wyrobione duże nazwisko. Przygoda z Wilkami okazała się jednak nie aż tak udana. Nie zawodził, ale liczył na więcej. Gdy klub z Rzeszowa nie dostał licencji, Duńczyk był także blisko Polonii Bydgoszcz i kto wie, może ten klub byłby dla niego lepszym rozwiązaniem. Na koniec polskiej kariery podpisał jeszcze kontrakt w Poznaniu, ale tam już w ogóle nie był sobą. Porsing przestał być pewniakiem nawet na drugoligowym poziomie, w co aż trudno było uwierzyć. Podjął decyzję o zakończeniu kariery, głównie na skutek braku motywacji. Choć w kolejnych latach pojawiały się czasem pogłoski o jego możliwym powrocie, na poważnie nigdy do niego nie doszło. Żużlowiec, który został kucharzem Obecnie Porsing jest już daleko od żużla. Pracuje w kuchni jednej z kopenhaskich restauracji. I to takiej naprawdę renomowanej. Gotowanie to jego wielka pasja, na którą podczas zwariowanego, żużlowego życia nie miał odpowiednio dużo czasu. Obecnie może łączyć hobby z pracą zarobkową, co bardzo mu odpowiada. W wolnym czasie chętnie krytykuje zaś żużlowe wydarzenia. Czy Porsing zmarnował swój talent? Z pewnością trochę tak. Po części oczywiście przyczynił się do tego pech, a konkretniej nieuczciwi działacze. Zawodnik niejeden raz mówił wprost, że w odzyskanie niektórych pieniędzy już absolutnie nie wierzy. Należy dodać także, że jego kariera mogła potoczyć się inaczej, gdyby nie jego "niewyparzona gęba". Tacy ludzie w obrębie swojej profesji muszą być wybitni, by się wybić. Porsing wybitny nie był.