Zmarzlik od zawsze kojarzony był z wyważonymi wypowiedziami, mądrze dobieranymi słowami i unikaniem jakichkolwiek kontrowersji. Miał też dobre relacje z dziennikarzami, bo nawet będąc już gwiazdą naprawdę dużego formatu, potrafił porozmawiać z mało znanymi redaktorami z półhobbystycznych portali. W ostatnich miesiącach jednak podejście mistrza świata do mediów się zmieniło. I nie jest to raczej zmiana na plus, bo niektóre zachowania wydają się zupełnie niepotrzebne, przesadzone. Rok temu po GP w Warszawie jeden z dziennikarzy zadał mu zwyczajne, proste pytanie dotyczące tego, czy przypadkiem za bardzo nie "podpalił się" walką o pierwsze miejsce w biegu półfinałowym. Jechał bowiem wówczas na drugiej pozycji, która dawała mu finał. Na skutek błędu spadł na trzecie miejsce i finał oglądał z parku maszyn. - Ale po co w ogóle takie rzeczy drążysz? Daj spokój - odpowiedział Zmarzlik z poważną miną, jakby poczuł się naprawdę bardzo urażony. Sytuacja powtórzyła się w minioną niedzielę. Robert Sitnicki z Canal Plus zapytał go o to, czy na MPPK zabrał najlepsze motocykle. Pytanie, jakich wiele w sezonie. - To moja sprawa, a nie dziennikarzy - odburknął Zmarzlik, po chwili się uśmiechając. Ton wypowiedzi jednak świadczył o tym, że mówił w stu procentach serio. Uśmiech miał z pewnością załagodzić sytuację, ale w odczuciu wielu osób wyszło to dość arogancko. Choć druga część obserwatorów mówi, że nic takiego się nie stało. Głosy są podzielone. Wiele drażliwych tematów. O co pytać Zmarzlika? Powoli kończą się tematy "bezpieczne" w rozmowie z mistrzem świata, bo jakby nie patrzeć sprzęt czy sytuacja torowa to tak błahe i oczywiste rzeczy, że nie powinny budzić nerwów u kogokolwiek. Strach zatem pomyśleć, jaka byłaby reakcja Zmarzlika, gdyby zapytać go o coś naprawdę kontrowersyjnego. Wspomniane wyżej tematy przecież absolutnie do takich nie należą. Zawodnicy w trakcie meczu wiele razy odpowiadają na podobne pytania, a w całym sezonie robią to setki razy. To całkowicie normalne. Trudno powiedzieć, co stoi za tak widoczną przemianą Zmarzlika w kontaktach z mediami. Raczej nie ma sensu snuć teorii o jego "sodówie", bo przecież gwiazdą jest już od wielu lat. Wygląda to tak, jakby miał po prostu dość dziennikarzy. Niestety dla Zmarzlika, elementem jego pracy jest również kontakt z mediami i choć nie zawsze zawodnik musi mieć na ochotę, to jednak powinien zdawać sobie sprawę z pewnych obowiązków. To właśnie poprzez media może promować swoich sponsorów, bez których jazda na żużlu byłaby nierealna. O tym zawodnicy często zapominają.