Nie tak dawno Maciej Janowski był największym rywalem Bartosza Zmarzlika na krajowym podwórku. Gdy panowie wyjeżdżali na tor, leciały iskry. Poziom napięcia między nimi był tak ogromy, że kiedy stawali obok siebie na podium, to Janowski nawet na Zmarzlika nie patrzył. Dziś te obrazki to przeszłość. Martwił się o niego Gollob. Pomoc przyszła z Lublina Sezon 2023 uratowała mu szarża w finale Drużynowego Pucharu Świata Zawodnik Betardu Sparty Wrocław już rok temu był mocno przeciętny. W zasadzie, gdyby nie błysk w finale Drużynowego Pucharu Świata i jego szarża dająca nam złoto, to nie pamiętalibyśmy, że taki zawodnik w sezonie 2023 w ogóle jeździł. A teraz Janowski zaczął słabo i choć wciąż miewa turbulencje, to jednak widać, że powoli zaczyna się stabilizować. - On cierpiał przez odpadnięcie z Grand Prix. Nie spodziewał się tego - mówi nam żużlowy menadżer Jacek Frątczak. - To musiało się odcisnąć na jego psychice, ale widać, że już z nim lepiej. Rozmawiałem z nim w Debreczynie przy okazji rundy SEC i mam pewne wnioski. Teraz po głowie chodzi Janowskiemu jedna myśl - Maćkowi chodzi teraz po głowie jedna myśl: wrócić do Grand Prix. Według mnie to może być klasyczny przykład zawodnika, który robi krok do tyłu, żeby potem zrobić dwa do przodu. Według mnie to mu się uda - komentuje nasz ekspert. Frątczaka nie martwi to, że Janowski wciąż ma średnią gorszą niż w poprzednim sezonie, ani to, że wciąż przytrafiają mu się wpadki. - Po nim widać, że bardzo chce być znowu w Grand Prix, a takie myśli nakręcają sportowca - ocenia Frątczak, dając do zrozumienia, że ta silna motywacja da zawodnikowi kopa i z każdym meczem będzie wyglądał coraz lepiej. Janowski był kiedyś jedną z wielkich nadziei polskiego żużla. On sam nie krył się ze swoimi ambicjami. Jeszcze jako młody chłopak napisał w ankiecie PZM dla juniorów, że chce zostać mistrzem świata. W kadrze często był ważnym zawodnikiem, ale w Grand Prix dotąd zdobył tylko brąz, a rok temu zaliczył przykrą wpadkę, jaką było odpadnięcie z cyklu. 18-krotni mistrzowie Polski na dnie, będzie rozbiór. Inni już patrzą na kogo zarzucić sieci