Była kiedyś w Gorzowie "Zmarzlikomania", a dzisiaj tym kimś, wokół którego wszystko kręci się w drużynie Stali jest Martin Vaculik. Słowak po odejściu swojego kolegi Bartosza Zmarzlika nie poszedł jego drogą i został. To mu się opłaciło. Nie dość, że dostał podwyżkę i jest jednym z najlepiej opłacanych zawodników w PGE Ekstralidze, to na dodatek zyskał miano największej gwiazdy drużyny. Vaculik przejął w Stali pałeczkę po Zmarzliku Eksperci zwracają uwagę, że Vaculik to nie tylko skuteczny lider zespołu, co potwierdzają statystki, ale także dobry duch drużyny w parku maszyn. W zeszłym roku Stali medal zabrały najpewniej kontuzje. Przy odrobinie szczęścia podopieczni Stanisława Chomskiego mogli liczyć nawet na medal. W obliczy utraty kogoś takiego jak Bartosz Zmarzlik, to byłby to wielki sukces. Szansa na to będzie w zbliżającym się sezonie. Projekt "Stal Gorzów 2024" oparty jest na barkach Słowaka. Co ciekawe, klub na przedsezonowe zgrupowanie udał się do jego ojczyzny. Od kilku dni trener Stanisław Chomski przebywa wraz z zawodnikami w Żarnowicy. Najpierw były wspólne zajęcia, integracja, spa i inne atrakcje. Teraz przyszła kolej na treningi na torze. Sprzyjająca pogoda pozwoliła odpowiednio przygotować tor do jazdy po zimie. O wszystko zadbał kapitan Vaculik. Żużel. Kibice Motoru Lublin oszaleli. Wystarczył jeden wpis Vaculik rzuci wyzwanie Zmarzlikowi? Swoją drogą po odejściu Zmarzlika z Gorzowa Vaculik rozwinął skrzydła. Ma za sobą świetny sezon w PGE Ekstralidze. Dołożył do tego pierwszy w swojej karierze medal mistrzostw świata. Przed rokiem był brąz, a teraz znów marzy mu się walka o mistrzostwo świata. Niektórzy przekonują, że to właśnie on będzie głównym rywalem Bartosza Zmarzlika w Grand Prix. Słowak wchodzi w idealny wiek dla żużlowca. Ma 33 lata i sporo doświadczenia na barkach. Najważniejsze jednak, aby omijały go kontuzje. To one były w ostatnich latach jego największą zmorą i blokowały rozwój. Jak uratować 10 milionów? Ma dla prezesów prostą receptę