Końcówkę sezonu 2020/21 miał nie najgorszą. Selekcjoner Paulo Sousa zabrał go nawet na Euro 2020. Tam nie zagrał ani minuty, ale sama obecność miała symboliczne znaczenie. Sousa pokazał, że Kownacki jest ważnym zawodnikiem, na którego liczy w dalszej perspektywie. Kownacki daleko od kadry i grania w piłkę Teraz Kownacki jest bardzo daleko od kadry. Przede wszystkim ze względu na kontuzję zerwania więzadeł krzyżowych. Jest już po operacji i czeka go kilka miesięcy przerwy. Jednak już przed kontuzją sytuacja zawodnika nie była wesoła. W drugoligowej Fortunie grał ogony. Wystąpił w 6 meczach, ale łącznie zaliczył 106 minut. Bez gola, za to z jedną żółtą kartką. To właśnie ten bilans, a nie kontuzja, jakiej doznał na treningu, skłoniła niemieckiego Bilda do postawienia tezy: Kownacki najgorszym transferem Fortuny. Liczby stawiają Kownackiego w złym świetle Jak popatrzeć na liczby, to nie przemawiają one za naszym zawodnikiem. W ciągu dwóch lat spędzonych w Fortunie zdobył 11 goli i zaliczył 5 asyst. Szału nie ma, zwłaszcza że niemiecki klub w styczniu 2019 zapłacił Sampdorii Genua za jego wypożyczenie 1,25 miliona euro, a rok później dołożył 6,75 miliona euro za transfer definitywny. Wartość rynkowa Kownackiego od czerwca 2019 systematycznie spada. Wtedy transfermarkt.de wyceniał go na 9 milionów euro, dziś ledwie na 1,5 miliona. Trzeba powiedzieć, ze Kownacki ma dużego pecha. W sezonie 2020/21 miał pięć miesięcznych i krótszych przerw od gry. W lutym 2020 już miał problem z więzadłami. Teraz historia się powtarza. To z pewnością nie pozwala mu się rozpędzić, złapać wiatru w żagle. W żużlu Kownacki zrobiłby jednak furorę Pół żartem, pół serio można by dodać, że tak jak Bild uważa Kownackiego za najgorszy transfer Fortuny, tak żużlowa PGE Ekstraliga, czy eWinner 1. Liga przyjęłyby napastnika kadry z otwartymi ramionami. Po mundialu 2018 w Rosji Kownacki pojawił się w parku maszyn jako mechanik Kamila Brzozowskiego. Wszyscy wokół żartowali, że Brzozowski ma najszybszego mechanika na świecie. Kownacki świetnie wykorzystywał swoje piłkarskie predyspozycje po upadkach Brzozowskiego. W takich sytuacjach był przy nim pierwszy. Kownacki pochodzi z Gorzowa, więc żużlem interesuje się od dziecka. A kiedy poznał Brzozowskiego, wychowanka tamtejszej Stali, to poznał ten sport od kuchni. - Potrafię wlać metanol, czyli żużlowe paliwo do baku. Potrafię też wymienić zębatkę. Nie w warunkach meczowych, bo tam trzeba to robić szybko, a mnie zajmuje to trochę czasu, ale jednak - mówił nam kiedyś Kownacki. Po mundialu w Rosju przebrał się w robocze ciuchy Po mundialu w Rosji wybrał żużel zamiast wakacji. Przyznał, że w obecności motocykli odpoczywa, że to pozwala mu zapomnieć o porażkach na boisku. Z Brzozowskim był na wielu meczach. W parkingu przebierał się w robocze ciuchy i biegał z ciężkimi dmuchawami chłodzącymi silnik po biegu. Był też kierowcą busa, którym team Brzozowskiego jeździł na zawody. Kownacki nigdy nie rozumiał zachwytu mediów nad tym, że pracuje jako mechanik. Tłumaczył, że nigdy nie robił tego na pokaz, lecz wyłącznie, dlatego że kocha czarny sport. Zresztą zawsze z wielkim znawstwem wypowiadał się na temat szans drużyn. Widać było, że mógłby być ekspertem żużla. Brzozowski powiedział kiedyś, że Kownacki był pojętnym uczniem, który w mig łapał niuanse mechaniki. Zwłaszcza, jak na człowieka, który robił to z doskoku. Teraz jednak Kownacki ma inny problem. Musi się wyleczyć, wrócić na boisko i udowodnić, że niemieckie media niesłusznie go skreśliły.