Nie milkną echa pomysłu wprowadzenia obowiązku posiadania wychowanka na pozycji juniora w klubach PGE Ekstraligi. Wszystko wskazuje na to, że nowa regulacja będzie obowiązywać od sezonu 2025. Czy to dobrze, czy to źle? Przyjrzymy się temu bliżej. Kim właściwie jest wychowanek? Zacznijmy od tego, że wiele zależeć będzie od ostatecznego kształtu regulaminu i zdefiniowania słowa "wychowanek". Jeżeli chodzi o sam moment przystąpienia do licencji Ż w barwach danego klubu, to dla działaczy takie rozwiązanie byłoby najbardziej komfortowe. Co innego dla zawodników, którzy stracą pozycję negocjacyjną wiedząc, że czeka ich do podpisania wieloletni kontrakt - najpewniej do końca wieku juniora. W ostatnich latach wielu niezłych juniorów wypuścił na rynek Janusz Kołodziej. Jego adepci zazwyczaj zdawali licencję w barwach Akademii Janusza Kołodzieja, a dopiero później na różnych warunkach trafiali do konkretnego klubu. W myśl nowych realiów przed przystąpieniem do licencji Ż musieliby zdecydować się, gdzie chcą startować. Oczywiście nikt ich do tego nie przymusi, ale przystępując do egzaminu na przykład z Akademii Kołodzieja czy innego stowarzyszenia, wówczas nie posiadaliby w żadnym klubie statusu wychowanka. Zmierzam do tego, że do tej pory było tak, że najbardziej utalentowani cieszyli się ogromnym zainteresowaniem klubu. Mogli podpisywać kontrakty krótkoterminowe, często za wielkie pieniądze. Teraz sytuacja nieco się zmieni i skorzystają na tym kluby. Oczywiście przy okazji będą musiały wykazać się dobrym skautingiem, aby wyłapywać nastoletnie talenty. Chyba, że miejscowe szkółki będą takowe produkować. To wcale nie jest jednak takie proste. Burza mózgów w polskim żużlu! Chodzi o finansowanie klubów Czy nowy regulamin obniży poziom ligi? To jedno z podstawowych pytań. Oponenci tego przepisu już mówią, że najpierw był zapis o dwóch polskich juniorach, później o zawodniku U-24, a teraz jeszcze obowiązek posiadania wychowanka. Oznacza to, że kluby budując swoje składy w pierwszej kolejności muszą patrzeć na regulamin i na jego bazie budować drużynę, a to nie pomaga podnoszeniu poziomu ligi. Myślę jednak sobie, że i zwolennicy i przeciwnicy tego regulaminu będą mieć swoje słuszne argumenty. W tym wszystkim fajne jest to, że być może wróci zalążek żużlowego romantyzmu. Kilkanaście lat temu było tak, że kadrę klubów w dużej mierze stanowili miejscowi zawodnicy, albo tacy mocno związani z lokalnym środowiskiem. Teraz tego nie ma. Wychowanków w drużynach PGE Ekstraligi można wskazać na palcach. Kto wie, być może ta regulacja pozwoli przynajmniej częściowo nawiązać do tamtych czasów. Szokujące wieści z Zielonej Góry. Kibice będą zachwyceni