Żużel i upadki to wręcz naczynia połączone. Nie ma chyba na świecie zawodnika, który przynajmniej raz w życiu nie pauzował z powodu odniesienia większej lub mniejszej kontuzji. Nie zawsze jednak złamane kości są powodem pójścia na przymusowe L4. Coś o tym od niedawna wie Sam Masters. Australijczyk jeżdżący dla Aforti Startu Gniezno zaliczył pechową kraksę w tegorocznym finale drugoligowych zmagań. Zakończyła się ona dla niego teoretycznie "tylko" urazem palca. Teoretycznie, bo najmocniej ucierpiały jego... pośladki. Kibice długo żyli zresztą w nieświadomości i za nic w świecie nie spodziewali się, że poszkodowany 32-latek ucierpiał aż tak mocno. Wszystko zmieniło zdjęcie, które niedawno pojawiło się na Instagramie. Na fotce widzimy totalnie podziurawiony kevlar w miejscu wrażliwym dla każdego człowieka. Gdyby sezon jeszcze trwał, to kombinezon nie nadawałby się do dalszego użytku bez kompleksowej renowacji. - Miałem w swojej karierze złamane kości i inne kontuzje, ale te oparzenia na pośladkach są zdecydowanie najgorsze - dodał w opisie Sam Masters. Z żużlowcem jest już co prawda lepiej, lecz do pełnego wygrania z bólem potrzebuje co najmniej kilkunastu dni. Kibic chce kupić podziurawiony kevlar Zdjęcie wspomnianego kevlaru wylądowało również na klubowym Facebooku ekipy z pierwszej stolicy naszego kraju. - Australijczykowi, który w zakończonych rozgrywkach był najskuteczniejszym zawodnikiem Ultrapur Startu życzymy szybkiego powrotu do zdrowia - napisała osoba prowadząca profil, a w komentarzach pojawiły się nietypowe prośby kibiców. - Z chęcią kupiłbym ten kevlar od ciebie - napisał między innymi pan Jarek. Pomysł wspomnianego fana zaimponował pozostałym sympatykom popularnych "Czerwono-Czarnych". - Zajefajna pamiątka na kolejne może srebro - odpisała mu pani Anna. Inni użytkownicy tryskali natomiast dobrym humorem i na swój sposób starali się pocieszać zawodnika. - Tyłek mu się palił do jazdy - wypalił chociażby Piotr. Sam Masters ma teraz sporo czasu na dojście do siebie. Sezon 2024 wystartuje dopiero w okolicach kwietnia przyszłego roku.