Arged Malesa Ostrów Wielkopolski odjechała dotąd 12 spotkań w ramach tegorocznego sezonu PGE Ekstraligi. Najwięcej punktów, bo aż 39 zdobyła w Lublinie, na terenie najmocniejszego zespołu fazy zasadniczej. Należy jednak uczciwie przyznać, że i tam była praktycznie pozbawiona szans na zwycięstwo. W najbliższy piątek podejmie u siebie rozpędzony FNS Apator Toruń, za 2 tygodnie wybierze się do Grudziądza, a potem wróci do eWinner 1. Ligi. Nic nie wskazuje na to, by miała ona wygrać w tym roku jakikolwiek mecz. Ostrowski stadion będziemy wspominać miło Zapamiętamy ją jednak nie tylko ze względu na to niechlubne osiągnięcie. Weźmy na przykład domowe spotkania Arged Malesy. Choć ich zdecydowana większość odbywała się na przerażająco twardej - wymuszonej niekorzystnymi prognozami pogody - nawierzchni, a wszystkie kończyły się zdecydowanym zwycięstwem gości, to kibice raczej nie ziewali z nudów. Liczne mijanki, jazda na styku - wiele tamtejszych wyścigów oglądaliśmy z zapartym tchem! Ostrowscy kibice do dziś plują sobie w brody myśląc o przerwanym domowym meczu z Włókniarzem Częstochowa. Choć w rozgrywanym podczas deszczu spotkaniu prowadzili goście, to z wyścigu na wyścig ich dominacja stawała się coraz bardziej miękka. Na trybunach stadionu nie brakuje dziś kibiców, którzy obwiniają komisarza toru i sędziego o to, że odebrał on ich drużynie szansę na jedyne w sezonie zwycięstwo. Sama zresztą infrastruktura tamtejszego stadionu zasługuje na spore wyróżnienie. PGE Ekstraliga narzuciła ostre wymogi, a beniaminek pracując w pocie czoła spełnił je niemal bez żadnego uchybienia. Miasto zainwestowało w przebudowę obiektu aż 13 milionów złotych. Prace trwały całą zimę i początek wiosny, żużlowcy odbywali swoje pierwsze treningi na środku placu budowy - mocno oberwało się za to trenerowi Staszewskiemu - ale działacze ostatecznie dobili swego. Odbudowany mistrz i juniorzy starsi W pojedynczych meczach ostrowianom zdarzało się napędzić stracha faworyzowanym przeciwnikom. Najgłębiej oddech wstrzymała w meczu z nimi Betard Sparta Wrocław. Przed wypadkiem Grzegorza Walaska, który został przetransportowany do szpitala po ósmej gonitwie goście nie pozwalali mistrzom Polski odskoczyć zbyt mocno. Dopiero strata doświadczonego lidera podcięła im nieco skrzydła. Berntzon i Gapiński przywożący za plecami Janowskiego? Ten obrazek na długo pozostanie w pamięciach wrocławskich kibiców. No właśnie, Gapiński i Walasek - ostrowscy "juniorzy starsi" jak lubią ich określać dziennikarze. Powroty do Ekstraligi dobrze znanych kibicom nazwisk zawsze budzą emocje, ale bardzo rzadko w tak dużej skali. To głównie ich obecność była powodem ogromnej sympatii, jaką ostrowianie byli darzeni w innych miastach. Co by nie mówić, wstydu nie przynieśli. W rankingu najskuteczniejszych zawodników poczciwy Grzegorz Walasek wyprzedza choćby Jacka Holdera czy Gleba Czugunowa. Skoro już jesteśmy przy rodzinie Holderów, to nie sposób nie wspomnieć o liderze beniaminka i starszym z australijskich braci - Chrisie. Konia z rzędem temu, kto spodziewał się, że indywidualnego mistrza świata sprzed dekady stać jeszcze na tak dobre występy. Jeszcze przed rokiem kibice zgodnie skazywali go tułaczkę po niższych klasach rozgrywkowych, ale przeprowadzka z Torunia do Ostrowa Wielkopolskiego rozwinęła go na tyle, że dziś nikt nie wyobraża sobie przyszłorocznej PGE Ekstraligi bez jego obecności. Arged Malesa wróci silniejsza? Czy ostrowska drużyna ma mocny skład? Bynajmniej. Czy będziemy za nią tęsknić? Chyba mimo wszystko tak. Szkoda, że nie udało im się odnieść choćby jednego, honorowego zwycięstwa. - Przecież to było oczywiste, że wszędzie dostaną po tyłku - obruszają się dziś kibice. Psycholodzy określają takie zachowania "błędem pewności wstecznej", polska frazeologia mówi zaś, że "Polak jest mądry po szkodzie". Przed sezonem Arged Malesie wróżono przecież zażartą walkę o utrzymanie z ZOOLeszcz GKM-em. Ostrowscy kibice pożegnają się z PGE Ekstraligą już w piątek. Nie był to może najprzyjemniejszy okres w historii ich miłości do żużla, ale i tak mają oni za co dziękować swojej drużynie. Sensacyjny awans, rok możliwości oglądania najlepszych i z pewnością masa doświadczenia wyciągniętego na przyszłość. Ostrów nie spada z Ekstraligi pogrążony w kryzysie i zagrożony upadkiem. W klubie wiedzą jakie błędy popełnili i nie zamierzają ich powtórzyć. Ekstraliga nie powie jutro ostrowianom "żegnaj". Powie "do zobaczenia".