Dobra pogoda panująca w środę w Częstochowie niestety nie przekonała zbyt wielu kibiców do przyjścia na stadion. Trybuny, jak to bywa w zawodach młodzieżowych, świeciły pustkami i wyglądały wręcz smutno. Obsada nie wyglądała wcale najgorzej, ponieważ pod taśmą meldował się między innymi świeżo upieczony mistrz świata do lat 21 - Mateusz Cierniak. To właśnie najlepszy junior globu okazał się największym bohaterem całych zmagań. Kroku dotrzymywał mu kolega z Motoru - Bartosz Bańbor, dzięki czemu lublinianie od początku doskonale wywiązywali się z roli faworytów. Pierwsza poważna wpadka tego fenomenalnego duetu nadeszła dopiero w ich trzecim starcie. Wówczas obaj dość niespodziewanie oglądali plecy Sebastiana Szostaka oraz Jakuba Krawczyka z TŻ Ostrovii. Ostrowianie długo pozostawali zresztą w grze o złoto. W ostatniej serii zawodnicy z Wielkopolski na własnej skórze przekonali się jednak jak bardzo brutalny potrafi być żużel. Seria pechowych zdarzeń rozpoczęła się od taśmy Sebastiana Szostaka. Następnie osamotniony Jakub Krawczyk nawet nie przystąpił do powtórki, ponieważ posłuszeństwa odmówił mu motocykl i było już za późno na podstawienie rezerwowego sprzętu. Ogromne nieszczęście pierwszoligowców wykorzystała Stal Gorzów, która za sprawą rewelacyjnego Oskara Palucha i ciułającego ważne punkty Oskara Hurysza w końcowej klasyfikacji wyprzedziła TŻ Ostrovię i uplasowała się tuż za złotymi medalistami z Lublina. Z zazdrością na cieszących się przyjezdnych z województwa lubuskiego spoglądali częstochowscy fani. Ci spodziewali się znacznie lepszego wyniku swoich ulubieńców niż piąte miejsce. Zawody ostatecznie potrwały też nieco dłużej niż zazwyczaj za sprawą wyścigu dodatkowego o brązowy krążek. W nim zmierzyli się Sebastian Szostak z Ostrowa oraz Kacper Pludra z Grudziądza. Więcej zimnej krwi zachował młodzieżowiec jeżdżący na co dzień na zapleczu PGE Ekstraligi. 20-latek lepiej ruszył ze startu i nie dał się minąć na dystansie. Po przekroczeniu linii mety utonął natomiast w objęciach kolegów. Brąz dla TŻ Ostrovii to bowiem naprawdę olbrzymi sukces. Mateusz Cierniak oraz Bartosz Bańbor sukcesu długo nie świętowali. Obaj już teraz skupiają się pewnie na najbliższej niedzieli i rewanżowym finale PGE Ekstraligi we Wrocławiu. Platinum Motoru do obrony mistrzowskiego tytułu potrzebuje obrony dwunastopunktowej zaliczki z pierwszego pojedynku rozegranego przy Alejach Zygmuntowskich.