Po wygranych w Częstochowie i Zielonej Górze (dwa razy 51:39) i domowym zwycięstwie z beniaminkiem z Rybnika, Bayersystem GKM Grudziądz okrzyknięto rewelacją ligi. W miniony weekend rewelacja odbiła się od ściany. Potężny problem polskiej gwiazdy. Nikt nie wie, co się z nim dzieje Liderzy GKM-u Grudziądz przegrali z własnymi słabościami W Grudziądzu sądzono, że po trzech zwycięstwach zespół GKM-u jest na tyle rozpędzony, że poradzi sobie z potężną, ale przeżywającą problemy Betard Spartą Wrocław. Wtedy można by w spokoju czekać na piątkowy przyjazd mistrza Polski z Lublina. Zwłaszcza że Orlen Oil Motor w tym sezonie "nie bierze jeńców" i można się spodziewać najgorszego. GKM nie zrealizował jednak wymarzonego scenariusz, bo liderzy zespołu przegrali z własnymi słabościami. - Trójka liderów zdobyła dziewięć punktów. Do tego doszło trochę pecha, juniorzy się zagotowali, pogubili i dlatego przegraliśmy - mówi nam prezes GKM-u Marcin Murawski. Prezes GKM-u Grudziądz wyjaśnia. To dotyczy aż trzech zawodników Zapytaliśmy prezesa, czy to nie jest przypadkiem tak, że ich liderzy są wystarczająco mocni na drużyny z dolnej połówki, ale już z tymi topowymi zwyczajnie sobie nie radzą. - To niemożliwe - przekonuje nas Murawski. - Pech chciał, że w jednym czasie i miejscu aż trzech naszych zawodników miało duży problem ze sprzętem. Cała sprawa jest w tej chwili diagnozowana. Na razie nikt nie umie dać jasnej odpowiedzi na pytanie, co się właściwie stało. Żużlowcy GKM-u regularnie serwisują silniki, więc trudno im zarzucić, że nie zadbali o należyte przygotowanie do ważnego spotkania. Tuner Ashley Holloway jedzie z pomocą Max Fricke, który przywiózł 4 punkty, a dwa ostatnie biegi pojechał na zero, żonglował silnikami. Raz miał w ramie sprzęt Ashleya Hollowaya, innym razem Petera Johnsa. Nie działało ani jedno, ani drugie rozwiązanie. Dziwne było też to, co stało się z Vadimem Tarasenko. Zdobył on 3 punkty z bonusem, jadąc na silnikach Ryszarda Kowalskiego. Te same miał jego kolega z zespołu Jakub Miśkowiak, który okazał się jednym z bohaterów meczu (14+1). Najgorzej wypadł jednak Jaimon Lidsey. Australijczyk spędził wiele czasu z laptopem, próbował analizować, co dzieje się z jego silnikami. Wszystko jednak na nic. I to pomimo tego, że ma jednostki napędowe od Hollowaya, który w tym roku chce zdobyć ze swoim zawodnikiem złoto w Grand Prix. - Ashley ma przyjechać do Grudziądza i będzie chciał pomóc Lidseyowi - zdradza Murawski, bo teraz GKM chce zrobić wszystko, żeby powetować sobie stratę w meczu ze Spartą. Skoro tam plan nie wypalił i nie udało się zdobyć 2 punktów, to Grudziądz rzuci wszystkie siły, by urwać, choć punkt Motorowi. Jeśli Holloway postawi Lidseya na nogi, dopasuje jego silniki do grudziądzkiego toru, to wszystko jest możliwe. Oczywiście Fricke i Tarasenko też muszą się obudzić.