Po niespodziewanym, ale zasłużonym drużynowym mistrzostwie świata wywalczonym w 2015 roku przez reprezentację Szwecji wydawało się, że czarny sport w tym państwie na długie lata ma zapewnioną stabilizację. Niestety myliliśmy się. Z sezonu na sezon sytuacja w kraju Trzech Koron ulegała stopniowemu pogorszeniu, a co gorsza na horyzoncie brakowało młodych zawodników, którzy w przyszłości mogliby zastąpić Fredrika Lindgrena, Antonio Lindbaecka czy nieuchronnie zbliżającego się do końca kariery Petera Ljunga. Szwedzi sięgnęli dna zwłaszcza w niedawno zakończonych rozgrywkach, gdzie w PGE Ekstralidze jako jedyny pod ich flagą ścigał się wspominany wcześniej Fredrik Lindgren. Na domiar złego, 36-latek robił to z marnym skutkiem. Co prawda reprezentant Eltrox Włókniarza Częstochowa zupełnie inaczej prezentował się w Grand Prix, lecz i tam summa summarum zakończył zmagania bez medalu. Gorzej być nie mogło. Polacy sięgają po młodych Szwedów Na całe szczęście wiele wskazuje na to, że gorzej nie będzie. Po pierwsze - żużlowiec częstochowskiej drużyny zyska kompana w najlepszej lidze świata w postaci dołączającego do elity wraz z Arged Malesą Olivera Berntzona. Po drugie - nowe przepisy w polskich ligach spowodowały, iż kluby znacznie częściej sięgają po szwedzkie talenty. W U24 Ekstralidze ujrzymy więc dodatkowo Filipa Hjelmlanda (Ostrów). W niższych ligach także dzieje się wiele dobrego, jednak tam robotę zrobiły transfery w pakiecie. Najpierw Aforti Start zdecydował się na pozyskanie Antonio Lindbeacka wraz z Philipem Hellstroemem-Baengsem, a kilka dni później klub z Rzeszowa poinformował o zawarciu kontraktów z utalentowanymi braćmi Grahn. Bez brata ani rusz Pomimo, że w bardziej uprzywilejowanej pozycji znajduje się młodszy Gustav, który jest juniorem, Jonathan nie zamierza oglądać spotkań z perspektywy parku maszyn. - Chcę mieć najlepsze motocykle i silniki w każdym występie. Jeżeli będę w stanie spisywać się dobrze np. w lidze szwedzkiej, to dzięki temu zbuduję odpowiednią pewność siebie i dam radę również osiągać świetne wyniki gdzie indziej - zapowiedział na łamach nowiny24.pl. Jak widać, w polskim żużlu idzie nowe i coraz większą wagę przykłada się do wyławiania perełek z innych krajów. Skandynawscy kibice co prawda jeszcze nie mogą odetchnąć z ulgą, ale wszystko zmierza w naprawdę dobrą stronę. W siłę rośnie także Bauhaus-Ligan i po kryzysie związanym z koronawirusem coraz więcej klasowych zawodników zdaje się powracać do kraju Trzech Koron.