Wychowanek ROW-u Rybnik spędził na żużlowych torach aż 20 sezonów. Przez 15 z nich reprezentował barwy macierzystego klubu, a ponadto na koniec kariery zaliczył trzyletnią przygodę w Śląsku Świętochłowice, a wcześniej roczne epizody w Polonii Piła i Wandzie Kraków. Bez wątpienia jako zawodnik zasłużył na miano legendy. Tragedia, która wstrząsnęła drużyną Kiedy więc w 2006 roku awaryjnie podjął się funkcji trenera RKM Rybnik, kibice przyjęli ten fakt z ogromnymi nadziejami. Rybniczanie startowali wówczas jako beniaminek I ligi i zderzenie z elitą było bolesne. W pierwszych sześciu spotkaniach drużyna Czesława Czernickiego doznała sromotnych porażek. Działacze postanowili więc zareagować i powierzyli tymczasowe prowadzenie drużyny seniorów Korbelowi. Ten zaczął świetnie, dokonał roszad w składzie i już pierwszym meczu powiało optymizmem, bo drużyna rzuciła wyzwanie ówczesnym mistrzom Polski - Unii Tarnów i przegrała na wyjeździe ledwie 42:48. Tydzień później zaś na własnym torze w identycznym stosunku, pokonała tarnowian, sprawiając największą sensację sezonu. Na Górnym Śląsku odżyły nadzieje na honorowe pożegnanie się z najwyższą klasą rozgrywkową, ale wkrótce doszło do koszmarnej tragedii, która wstrząsnęła całym klubem. Po treningu przed meczem z Unią Leszno, w przydomowym garażu powiesił się jeden z liderów zespołu, były młodzieżowy mistrz Europy i Polski - Łukasz Romanek. Rozbity psychicznie i zmagający się z problemami finansowymi zespół do końca sezonu nie wygrał już ani jednego meczu. "Miękkim ch... robiony" Po spadku Korbel dostał zadanie szybkiego awansu, ale zupełnie nie potrafił sobie poradzić z szeroką kadrą (8 seniorów), nie był niezależny w swych decyzjach (ulegał działaczom), w efekcie czego zespołem targały konflikty. Pod koniec lipca, po wygranym meczu z GKM-em Grudziądz (59:34) na pomeczową konferencję prasową wszedł odsunięty od składu jeden z liderów zespołu, Rafał Szombierski i powiedział co o tym wszystkim myśli. - Trzy godziny przed meczem trener Korbel zadzwonił do mnie i powiedział, że w dzisiejszym meczu nie jadę, a przecież jeszcze po piątkowym treningu mówił, że mam miejsce w składzie. Korbel powiedział mi, że dzwonił do niego Piotr Wilaszek (wiceprezes klubu - przyp. red.) i powiedział, że jak ja pojadę, to on przestanie być trenerem. Trenerzy szli zawsze za zawodnikami, a dziś się okazało, że nasz trener nadaje się tylko na kopalnię - relacjonowały wystąpienie Szombierskiego rybnickie "Nowiny". - - Był trener Czernicki, to wstawiał się za zawodnikami, ale trener Korbel liże tyłek prezesom - dodał żużlowiec. - W ostatniej chwili musiałem zmienić skład naszego zespołu, a właściwie zmieniałem ten skład przez cały tydzień. Atmosfera przed dzisiejszym meczem była bardzo napięta i mogło dojść do tego, że mielibyśmy ledwie czteroosobowy skład. Rafał na piątkowym treningu spisywał się dobrze, ale dziś w godzinach popołudniowych musiałem zadzwonić do niego i powiedzieć mu, że w tym meczu nie wystąpi. Miał jechać Denis Gizatulin, ale oświadczył mi, że w tej atmosferze jechać nie zamierza. Nie wiem, co będzie dalej, bo całkowity zakaz występu w dzisiejszych zawodach miał też Roman Poważny. Nie wiem, jakie jest uzasadnienie. Nie ma uzasadnienia... Nikt mi wprost nie powiedział, z jakich powodów tych dwóch zawodników miało nie wystąpić w dzisiejszym meczu. Jeśli ktoś nie wie, o co chodzi, to niech się domyśli, bo to chyba proste. Też sobie zadaję pytanie, po co w takim razie jest trener. Byłem szantażowany przez zawodników, przez moich przełożonych, przez wszystkich - powiedział Mirosław Korbel i wyszedł z salki konferencyjnej. Z pracy jednak nie zrezygnował. Szombierski podsumował to dosadnie, mówiąc szkoleniowi prosto w oczy: "Trener jest miękkim ch.. robiony". W Krakowie Korbelowi też nie wyszło Rybniccy działacze podejmowali wówczas arbitralne decyzje i odsuwali zawodników od składu, chcąc w ten sposób zmusić ich do przedłużenia kontraktów, a jednocześnie rezygnacji z części zobowiązań, jakie miał wobec nich klub. W takiej atmosferze RKM awansował do play off, ale nie miał szans wygrać starć ze Stalą Gorzów (przegrał 1:2, w rywalizacji do dwóch zwycięstw). W 2008 roku scenariusz się powtórzył, o składzie znów decydowali działacze, a drużyna nawet nie zdołała awansować do najlepszej czwórki. Dopiero gdy przed sezonem 2009 pojawili się nowi działacze trener stracił stanowisko. Szkoleniowcem pierwszej drużyny został Adam Pawliczek, a Korbel został przesunięty do pracy z żużlową szkółką. Drugą szansę samodzielnej pracy w lidze legendarny zawodnik ROW-u dostał w 2011 roku w II-ligowej Wandzie Kraków. Dostał zadanie wywalczenia awansu do fazy play-off, a tymczasem wytrwał tylko 7 meczów. Po domowej porażce z Polonią Piła (czwartej w sezonie) kontrakt rozwiązano za porozumieniem stron. Doping, plaga kontuzji i zawieszenie Pech miał Korbela w końcu opuścić w 2017 roku. Wtedy przejął drużynę ROW-u Rybnik po Piotrze Żyto, który bez problemów utrzymał beniaminka w PGE Ekstralidze. Korbel miał pójść o krok dalej i zakręcić się w pobliżu fazy play-off. Debiut zakończył się jednak "zimnym prysznicem" i porażką w starciu ze skazywanym na spadek zespołem Włókniarza Częstochowa. Kolejne przegrane (w Gorzowie, a zwłaszcza u siebie z Falubazem Zielona Góra) szybko zweryfikowały marzenia o najlepszej czwórce, ale prawdziwy dramat wydarzył się po derbowym meczu z Włókniarzem. ROW stracił wywalczone na torze trzy punkty, bo okazało się, że podczas kontroli dopingowej wpadł lider zespołu - Grigorij Łaguta. Afera z medonium w organizmie Rosjanina sprawiła, że spokojny sezon, zamienił się nagle w desperacką walką o utrzymanie, którą być może nawet ROW-owi udało by się wygrać, gdyby nie prawdziwa plaga kontuzji. W trakcie sezonu pauzowali: Fredrik Lindgren, Max Fricke, Damian Baliński, Rafał Szombierski i Lars Skupień. Ostatecznie drugą przygodę Korbela z ekstraligą zakończyła afera z przygotowaniem toru na mecz z Get Well Toruń. Szkoleniowiec razem z toromistrzem zostali zawieszeni przez władze PGE Ekstraligi na 9 miesięcy w związku z niewykonywaniem poleceń komisarza toru. Prezes Mrozek, który i tak nosił się z zamiarem zwolnienia szkoleniowca, jego utratę szkoleniowych uprawnień, wykorzystał jako pretekst do rozwiązania umowy. Nie nadaje się nawet do speedroweru? Do Rybnika powrócił Piotr Żyto, a Korbel... zajął jego miejsce w Opolu. II-ligowy OK Bedmet Kolejarz zbudował skład, który miał walczyć w 2018 roku o awans, ale spisywał się znacznie poniżej oczekiwań. Zamiast zdominować ligę, z trudem walczył o sam awans do play-off. Cierpliwość działaczy skończyła się pod koniec lipca, po sromotnej domowej porażce z ZOOLeszcz Polonią Bydgoszcz (36:54). - Moim zdaniem, pan Mirosław Korbel nie powinien być w ogóle trenerem, nawet speedrowerzystów. Podejmowane przez niego decyzje były niezrozumiałe nawet dla wielu sztabów klubów, choćby z PGE Ekstraligi - podsumował pracę Korbela, lider opolan, Oskar Polis. Obecnie Korbel pozostaje poza żużlem. Jako emeryt górniczy prowadzi w podrybnickich Jejkowicach sklep spożywczy. Czy spróbuje jeszcze swoich sił jako szkoleniowiec? Reguła do trzech razy sztuka się u niego nie sprawdziła. Może więc do pięciu?