Ekstraliga Żużlowa szykuje przelewy na łączną kwotę 16 milionów złotych. Każdy z klubów startujących w tym sezonie w PGE Ekstralidze dostanie po 2 miliony złotych. To powinno wystarczyć na wypłatę zaległości i spokojne przygotowanie się do procesu licencyjnego. Jason Doyle może pozbyć się wszelkich obaw Jeśli Jason Doyle do tej pory wątpił w to, że 20 października dostanie zaległe premie za punkty (takie zapewnienie dostał od działaczy Fogo Unii Leszno), to po tej informacji będzie mógł odetchnąć z ulgą. Jego Fogo Unia, podobnie jak inne kluby, dostanie przelew na 2 miliony z kasy PGE Ekstraligi, to bez większych problemów ureguluje wszystkie długi. Piszemy o Doyle’u, bo od niedawna krążą informacje o możliwych przenosinach zawodnika z Leszna do Cellfast Wilków Krosno. Motywacją do zmiany miały być właśnie wspomniane zaległości. Okazuje się jednak, że żużlowiec nie ma się czym przejmować, bo na dniach jego konto zostanie zasilone. Jeśli więc zmieni barwy, to tylko i wyłącznie z powodu oszałamiającej oferty Wilków. Mówi się o 1,3 milionie złotych za podpis i 13 tysiącach za punkt. Żużlowcy poczekają jedynie na kasę z umów sponsorskich Wszystkie kluby PGE Ekstraligi mają do końca października czas na uregulowanie zaległości. Ich brak, to warunek otrzymania licencji na kolejny sezon. Inna sprawa, że na dodatkowe umowy sponsorskie żużlowcy będą musieli tu i ówdzie poczekać, bo one nie są objęte procesem licencyjnym. A te umowy, w przypadku tych największych gwiazd, opiewają na grubo ponad pół miliona złotych. Kluby w tym roku muszą się trzymać limitu: pół miliona za podpis, 5 tysięcy za punkt, a przecież już w tym roku płacono najlepszym średnio 800 tysięcy za podpis i 8 tysięcy za punkt. Za rok limitów nie będzie, więc zawodnicy będą musieli dostać wszystkie należności do końca października. Czytaj także: Kiedyś odwracał się plecami, teraz się nawet uśmiecha