Licencję Ż, żużlowe prawo jazdy zdawać można najwcześniej w dzień piętnastych urodzin. Aż do ukończenia szesnastego roku jej posiadacz może jednak startować wyłącznie w zawodach młodzieżowych. To jeden z najbardziej krytykowanych przepisów zawartych w polskich regulaminach żużlowych. Często prowadzi on do absurdalnej sytuacji, w których w lidze startuje bardzo słaby i zupełnie nierokujący 20-latek, a wielki talent ogląda jego mecze z trybun, mimo że wygrywa z nim wszystkie wyścigi w turniejach DMPJ czy Zaplecza Kadry Juniorów. Nie tak dawno temu Rzeszów czekał na Wiktora Lamparta, Bydgoszcz na Przyjemskiego, a Leszno na Damiana Ratajczaka. Teraz Gorzów niecierpliwie odliczał dni do 7 czerwca, szesnastych urodzin Oskara Palucha. Paluch potrzebuje czasu i spokoju Nie ma w tym nic dziwnego, tamtejsi kibice przez pół dotychczasowego sezonu musieli oglądać absurdalnie powolnego Jakuba Stojanowskiego wiedząc, iż w klubie jest zawodnik o wiele od niego lepszy. Spora część fanów zdążyła już obwołać go następcą Bartosza Zmarzlika. - Niech pozytywne wartości zostaną przekazane, żebyś w przyszłości mógł zostać naszym kapitanem - życzyli Paluchowi za pomocą wywieszonego na ostatnim meczu transparentu. Całkiem spora presja, jak na gościa, który nawet nie zadebiutował jeszcze w lidze. Rosnąca presja i wygórowane oczekiwania gorzowian osiągają już powoli poziom groteski. Syn Piotra Palucha rzeczywiście rokuje na zawodnika dużo lepszego od swojego ojca - jako nastolatek zdołał zdobyć miniżużlowe tytuły mistrza Polski i świata w klasie 250 centymetrów sześciennych, a po przesiadce na pięćsetki potrafił wyprzedzać w DMPJ zawodników o dużo większym doświadczeniu, ale próżno oczekiwać, by z marszu miał stać się liderem zespołu walczącego o medale najlepszej ligi świata. Póki co, od Palucha oczekiwać należy tylko rzetelnej nauki w najbardziej elitarnej szkole, jaką można dziś sobie wyobrazić. Mało który jego rówieśnik może liczyć na regularne u starty boku Bartosza Zmarzlika, dwukrotnego indywidualnego mistrza świata. Każdy upadek i przegrany wyścig będzie dla niego śmiertelnie ważną lekcją. Jeżeli Stal przegra mecz dwoma oczkami, a Paluch nie zdobędzie żadnego, to wciąż nie będzie można uznawać go za winnego porażki. Od zdobywania punktów są w Stali - jak na razie - inni zawodnicy. Warto pamiętać o tym w momencie, gdy niejeden mieszkaniec Gorzowa widzi w Paluchu nie szczepionkę zapewniającą długoterminową odporność, tylko cudowne lekarstwo, które w mgnieniu oka rozwiąże wszystkie problemy drużyny.