Czasem jest tak, że debiut juniora wyczekiwany jest bardziej niż jakiejś wielkiej gwiazdy. W Toruniu dobrze znają ten stan, bo trzy lata temu tak właśnie wyczekiwali Krzysztofa Lewandowskiego. Chłopak dobrze zaczął, ale później mocno spuścił z tonu. Doszło do tego, że niedawno działacze Apatora zastanawiali się, czy chcą go w składzie na nowy sezon. Ostatecznie został, ale nie ma do niego specjalnego przekonania. Zapewne jeszcze jeden kiepski rok i trafi do innego klubu. Teraz w Toruniu podobnie wyczekują pierwszego meczu Antoniego Kawczyńskiego, który co prawda nie jest wychowankiem klubu, ale i tak kibice traktują go w zasadzie jak swojego. Utalentowany zawodnik przez kilka pierwszych kolejek na pewno nie pojawi się w składzie drużyny. Najwcześniej może tam być podczas spotkania z Betard Spartą, które odbędzie się w pierwszy weekend maja. Kawczyński pod koniec kwietnia skończy 16 lat. To on w końcu pozbawi Apatora problemu z juniorami? W Toruniu od dłuższego czasu jest problem z młodzieżowcami. Wszyscy ci, którzy przychodzili z zewnątrz, "palili się" i ich kariery błyskawicznie szły w dół. Wychowankowie także sobie nie radzili. Przez pewien czas wydawało się, że może Igor Kopeć-Sobczyński będzie inny, ale i jemu się nie powiodło. Kiepsko wygląda też sytuacja Mateusza Affelta, który niedawno pokazywał naprawdę fajny żużel, ale po upadku nie jest sobą. O Krzysztofie Lewandowskim wcześniej już wspominaliśmy. Nie można rzecz jasna oczekiwać cudów od Kawczyńskiego. Właściwie to niczego nie można oczekiwać od 16-latka. Ale ten sport pokazywał już wiele razy, że utalentowany chłopak może z marszu wejść w ligę i bezkompromisowo pokonywać starszych rywali. Najlepsze przykłady to te dwa najświeższe: Bartosz Bańbor i Kevin Małkiewicz. Obaj zachwycili w tym roku żużlową Polskę i w nadchodzącym sezonie na pewno będą pod lupą.