Często mówi się, że łatwiej jest wejść do najwyżej klasy rozgrywkowej i na bazie euforii wskoczyć na solidny poziom. Później przychodzi rutyna, oczekiwania działaczy oraz kibiców rosną, a dyspozycja zawodników/drużyn zaczyna pikować w dół. Drugi sezon często jest najtrudniejszy i weryfikuje poziom sportowca. Od razu zaznaczamy, że z góry nie przekreślamy tych nazwisk. Nie mamy nic przeciwko, aby wymienieni zawodnicy osiągnęli jeszcze lepsze wyniki, bo tego oczywiście nie można wykluczyć. PGE Ekstraliga. Zawodnicy zagrożeni syndromem drugiego sezonu Andrzej Lebiediew (Fogo Unia Leszno): Łotysz zmienił klub, ale w nowym otoczeniu może mieć identyczną rolę. W Lesznie, tak samo jak rok temu w Krośnie, jest jeden lider (Janusz Kołodziej) i długo, długo nikt. Brakuje liderów. Działacze zbudowali kadrę z solidnych zawodników, ale czy stać ich na wybicie się ponad przeciętność? Lebiediew w sezonie 2023 miał kilka udanych spotkań, ale w kilku innych zawiódł. Utrzymanie średniej 1,697 może Unii nie wystarczyć.Grzegorz Zengota (Fogo Unia Leszno): Na Gali PGE Ekstraligi otrzymał nagrodę za zwycięstwo w głosowaniu kibiców na "Niespodziankę Sezonu 2023". Wrócił do jazdy w elicie po czterech latach przerwy i - patrząc tylko na średnią biegową - zaliczył jeden z najlepszych sezonów w karierze. Przez te cztery lata w życiu żużlowca wiele się działo. Jego historia nadaje się na film. Przed sezonem 2019 po wypadku na crossie groziła mu amputacja nogi. Na szczęście wszystko skończyło się pomyślnie.Oskar Fajfer (ebut.pl Stal Gorzów): Kolejny z zawodników, któremu na Gali PGE Ekstraligi gratulowało szerokie grono osób. W głosowaniu kibiców minimalnie przegrał z Zengotą, ale to nie zmienia faktu, że ma za sobą świetny sezon. Zastąpił w Stali Bartosza Zmarzlika. Nikt jednak nie kazał mu wchodzić w buty wielokrotnego mistrza świata. Po prostu miał być solidną drugą linią i z tej roli się wywiązał. Wydaje się, że pojechał nawet powyżej oczekiwań (średnia 1,763). Sezon życia 30-latka. Wciąż brakuje mu jednegoWadim Tarasienko (ZOOLeszcz GKM Grudziądz): Rosjanin z polskim paszportem w poprzednim sezonie zadebiutował w najwyższej klasy rozgrywkowej. Sam zdaje sobie sprawę, że szału nie zrobił i stać go na więcej. Były jednak spotkania, po których kibice z Grudziądza mocno go chwalili. Tarasienko świetnie spisał się choćby w Lesznie, gdzie wręcz ośmieszył trzykrotnie "defektującego" Nickiego Pedersena. Miał ważną umowę i w GKM-ie nikt nawet się nie wahał, aby ten kontrakt wypełnić.Maksym Drabik (Tauron Włókniarz Częstochowa): Tak, mamy świadomość, że sezon 2024 będzie dla niego już trzecim po powrocie z zawieszenia. Pierwszy, mimo zdobycia Drużynowego Mistrzostwa Polski z Motorem Lublin, miał jednak średni. Następnie wrócił do domu - do Tauron Włókniarza i wskoczył na znacznie wyższy poziom. Ustabilizował swoją dyspozycję, jego forma tak nie falowała jak rok wcześniej w Lublinie (w barwach Motoru wybitne występy przeplatał bardzo słabymi). Włókniarz do medalu potrzebuje mocnego Drabika. W Częstochowie liczą, że w najgorszym wypadku utrzyma zeszłoroczną formę (średnia 1,840), bo jego sufit jest jeszcze wyżej. Znalazł się w naszym zestawieniu, bo będzie to jego drugi sezon we Włókniarzu, gdzie - przynajmniej na razie - czuje się bardzo dobrze i odzwierciedlają to wyniki. Cała Polska modliła się o jego zdrowie. "Przed nim długa droga"