Są w polskiej PGE Ekstralidze żużlowcy, którzy dotąd nie zdobyli punktu. Trudno się jednak czepiać Lukasa Fienhage, Oskara Rumińskiego, Larsa Skupienia czy Maurice’a Browna. Dwaj pierwsi zaliczyli po dwa biegi, a Skupień i Brown po jednym. To on ma najwięcej zer na koncie Tymczasem najwięcej zer na koncie ma Mateusz Affelt. Miał zadziwiać (kiedy pierwszy raz pojechał w zawodach juniorskich, to kibice pytali, kto to jest?), miał robić takie akcje, jak ta z debiutanckiego biegu z Mateuszem Cierniakiem, a tymczasem 28 z 43 wyścigów zakończył na ostatniej pozycji. Miał być diamentem i perełką, a jest bezbarwny. W 6 z 15 spotkań, w tym trzech z rzędu, nie zdobył żadnego punktu. - Jeździ dobrze na wszystkim, co warczy. Żaden sprzęt mu niestraszny. To ułożony chłopak, który należycie podchodzi do sportu. On już dużo umie - chwalił chłopaka na łamach Przeglądu Sportowego jeszcze przed ligowym debiutem trener Apatora Jan Ząbik. Kibice zapamiętali komplementy i teraz się dziwią Oczywiście szkoleniowiec zaznaczał, że Mateusz musi jeszcze przejechać wiele tysięcy kilometrów, by się w pełni rozwinąć, ale kibice zapamiętali przede wszystkim pochwały. I teraz patrzą i przecierają oczy, bo nie mogą uwierzyć, że "złote dziecko" nie potrafi się przełamać i jedzie w ogonie stawki, patrząc na plecy rywali. Dziwią się, że tak jeździ talent, po którym tak wiele obiecywano. A najbardziej dziwią się ci, którzy widzieli jego debiut z Motorem. Może się okazać, że Affelt przepadnie podobnie, jak inne perełki z Torunia, które gasły, zanim w ogóle zdążyły rozkwitnąć. Najwyraźniej jest coś w stwierdzeniu, że w Apatorze nie ma dobrego klimatu dla rozwoju młodzieży. Krzysztof Lewandowski, kolega Affelta z drużyny ma 22 zera na koncie (trzeci wynik w Ekstralidze). Z nim też dzieje się coś niedobrego, choć mówią o nim: młody, zdolny. "Głowa" jego największym problemem Affelt nie zamierza się poddawać. Otwarcie przyznaje, że jego największy problem to "głowa". Nie wytrzymuje, spala się, stąd tyle zer. Skreślać go nie można, bo w jednym z pierwszych sezonów Bartosz Smektała tak się naoglądał pleców rywali, że ówczesny trener Unii Leszno Adam Skórnicki zaczął kombinować, co by tu zrobić, żeby jakoś go wzmocnić. Z drugiej strony powtarzał, że to oglądanie pleców kiedyś zaprocentuje. Nie pomylił się. Smektała zaliczył poważne juniorskie sukcesy, a teraz jest niezłym seniorem. Tak na marginesie, to mają teraz w Lesznie kolejnego zawodnika, który często jeździ z tyłu. To Damian Ratajczak. Ma 27 zer, czyli jedno mniej od Affelta. Ratajczak jest o tyle lepszy od Affelta, że w 35 biegach przywoził punkty. W leszczyńskim klubie mówią, że liczba zer z każdym rokiem maleje, że Ratajczak się rozwija. W zawodnika wierzy Marcin Gortat. Jego fundacja przyznała Ratajczakowi stypendium dla młodych talentów. To ważne, bo tacy młodzi żużlowcy praktycznie nie zarabiają, a rozwój w żużlu kosztuje. Affelt w tym roku zarobił na zdobytych punktach nieco ponad 50 tysięcy. Starczy na jeden nowy silnik i trochę części zamiennych. Za mało, by się rozwijać. Jednak kluby, które wierzą w talent zawodnika, potrafią wydać na niego 400-500 tysięcy w skali roku. Ważne, żeby Apator po obejrzeniu statystyk tej wiary nie stracił.