Awans Enea Falubazu do PGE Ekstraligi początkowo rodził się w bólach. Zielonogórzanie chcieli natychmiastowo wrócić do elity po spadku w sezonie 2021, ale rok temu na przeszkodzie stanęły im świetnie dysponowane w fazie play-off Cellfast Wilki Krosno. Działacze długo nie mogli pogodzić się z porażką, jednak ekspresowo wyciągnęli wnioski i zatrudnili Piotra Protasiewicza na stanowisku dyrektora sportowego. Ten momentalnie wziął się do roboty i na niedawno zakończone rozgrywki stworzył ekipę, która nie przegrała choćby jednego spotkania. ROW rywalizujący z Enea Falubazem o awans nie zdołał się postawić nawet na własnym obiekcie. W Zielonej Górze feta rozpoczęła się jeszcze w trakcie trwania finałowego rewanżu. Zresztą nie tylko tam, ponieważ po cichu szampany otworzyli również w wielu innych ośrodkach w Polsce. Falubaz to bowiem olbrzymia marka, którą kojarzy mnóstwo sympatyków sportu nie interesujących się na co dzień żużlem. - Falubaz jest najlepszym co mogło się trafić PGE Ekstralidze od dwóch ostatnich sezonów, kiedy to awans uzyskiwały kluby niezbyt trzymające poziom Ekstraligi. Nie chodzi mi stricte o skład, tylko bardziej o organizacyjną otoczkę - powiedział wprost Jacek Gumowski w rozmowie z naszym portalem. Tymi meczami żyje cały kraj. „Bez siebie życia nie widzimy” Były szef marketingu Stali nie może doczekać się zwłaszcza wspomnianych na wstępie Derbów Ziemi Lubuskiej. - Kto by się nie cieszył? Jesteśmy jak Kargul z Pawlakiem. Niby tam się żremy, ale bez siebie życia nie widzimy. Najlepszy doping zawsze jest na tych meczach - dodał. W Zielonej Górze atmosfera wielkiego święta powinna być zresztą na każdym pojedynku Przemysława Pawlickiego i spółki. - Pewnie kibice Falubazu zatęsknili będąc przez tyle czasu w pierwszej lidze. Brakowało im spotkań ze swoimi odwiecznymi rywalami takimi jak Leszno i jeszcze parę innych zespołów - oznajmił rozmówca Interii. Jedyną niewiadomą jeśli chodzi o Enea Falubaz jest tak naprawdę poziom sportowy. Wielu ekspertów już teraz skazuje beniaminka na walkę o utrzymanie. Mocno uzbroił się przecież nawet ZOOLeszcz GKM Grudziądz, który sięgnął po Jasona Doyle’a. - Jestem przekonany, że Falubaz za rok się utrzyma. Spadnie inna drużyna - stwierdził jednak na zakończenie Jacek Gumowski.