Utrzymanie, szóste miejsce w lidze. To tegoroczny wynik NovyHotel Falubazu. Cel minimum, czyli utrzymanie spełnione, ale w klubie liczą na zdecydowanie więcej. W najbliższych latach klub ma się bić o mistrzostwa. Był na wylocie już w tym roku. Cud go uratował Niewiele brakowało, a Przemysław Pawlicki mógłby już nie być zawodnikiem Falubazu. Polak przez większą część sezonu zawodził, tracąc pozycje w nieprzemyślany sposób, nie będąc pewnym punktem zespołu. Można było powiedzieć, że był już jedną nogą poza Zieloną Górą. Zawodnik niemalże pogodził się ze swoim losem i zaczął rozglądać się za nowym klubem. Ostatecznie jednak uratował go swoisty cud w postaci Taia Woffindena. Spekulowano, że Brytyjczyk zastąpi starszego z braci Pawlickich. Mówi się, że miał już nawet podpisaną umowę sponsorską. Podobno, gdy działacze zielonogórzan zobaczyli wyniki badań Woffindena to zrezygnowali z tego transferu. Nie wiadomo czy ręka mistrza świata będzie w pełni sprawna, jednak od wyników medycznych może się jeżyć włos na głowie. Duńczyk zaskoczył wielu, choć spać spokojnie też nie może O wiele lepszą sytuację ma Rasmus Jensen. Duńczyk zadebiutował w PGE Ekstralidze i pojechał bardzo udany sezon. Był nawet nominowany do niespodzianki sezonu. Kibice w Zielonej Górze go kochają, a on sam wydaje się być skrojony pod to środowisko. Pomimo tego, nie może spać spokojnie. W klubie liczą na progres Jensena. Jeśli uda mu się poprawić wyniki, to klub zapewne będzie chciał kontynuować z nim współpracę. Falubaz w końcu chce w najbliższych latach walczyć o mistrzostwo Polski. - Są zawodnicy, dla których sezon 2025 będzie bardzo ważny, jeśli chodzi o rozwój i przyszłość - mówi Piotr Protasiewicz dla klubowych mediów. Można wnioskować, że te słowa tyczą się Jensena i Pawlickiego. Mówi się, że w orbicie zainteresowań klubu są tacy zawodnicy, jak Artiom Łaguta, Martin Vaculik czy Anders Thomsen. Ewentualny transfer każdego z nich wzmacnia klub i stawia w roli faworyta rozgrywek.