Robert Lambert to idealny przykład sportowca XXI wieku. Brytyjczyk poza sportowym rozwojem stawia także na dobrą organizację. Tak oto chociażby rok temu w jego teamie znalazło się miejsce dla Tomasza Gaszyńskiego, czyli byłego menedżera Tomasza Golloba i człowieka, który przeżywał z naszym mistrzem największe sukcesy. Co prawda obaj panowie zdecydowali się na zakończenie współpracy, jednak już teraz wiadomo, że 23-latek nie będzie na tym stratny. U boku reprezentanta For Nature Solutions Apatora w najważniejszych zawodach ujrzymy bowiem samego Jasona Crumpa. Legendarny Australijczyk w nowej roli zadebiutował w sobotnim turnieju PGE IMME. Trzykrotny najlepszy żużlowiec globu zapowiedział jednocześnie, iż na tym się nie skończy. - Wciąż kocham żużel, do tego stopnia że w zeszłym roku ponownie spróbowałem jazdy. Oczywiście w wieku 46 lat nie mogę być tak dobry, tak jak kiedyś. Powód mojej obecności w Toruniu nie jest przypadkowy. Jestem tutaj, by pomóc i udzielać mu potrzebnych rad. Trzymamy się blisko od wielu lat, dlatego chciałbym wspierać go jak tylko mogę - przekazał. Dla utalentowanego syna również znajdzie czas Obecnie trwający rok, pomimo oficjalnego zakończenia kariery, będzie dla Jasona Crumpa jednym z najbardziej intensywnych w jego życiu. Poza Robertem Lambertem, Australijczyk skupia się także na swoim synu przed którym wielka kariera dopiero stoi otworem. - On również kocha motorsport, ale wybrał nieco inną drogę i rywalizuje w wyścigach szosowych. Radzi sobie tam naprawdę dobrze, a my jako rodzina wspieramy go tak bardzo, jak tylko możemy. Były zawodnik między innymi takich klubów jak Stal Gorzów czy Sparta Wrocław poza obowiązkami ma też czas na przyjemności. Chociażby w Toruniu udało mu się powspominać stare czasy z dawnymi kolegami. - Ostatni raz z Nickim Pedersenem rozmawiałem w 2012 roku. Cudownie ponownie pojawić się tutaj. Żużel to nadal dla mnie jest coś wielkiego - zakończył.