Początek sezonu nie ułożył się po myśli żużlowca, który kilka miesięcy temu był prawdziwą rewelacją rozgrywek PGE Ekstraligi. Podczas finału MPPK, Kacper Woryna zaliczył bardzo nieprzyjemny upadek. Mimo wszystko wydawało się, że nie będzie długo pauzował. Ostatecznie musiał odpuścić początek ligi, a w swoich pierwszych odjechanych meczach miał widoczne problemy. Widać jednak, że jego forma idzie w górę, a dowodem na to może być choćby awans do finałów SEC. Woryna dobrze wypadł w Nagyhalasz. - Wszystko z moim zdrowiem jest już w porządku. Nie odczuwam skutków upadku, ale muszę uważać. Poprzez zbytnią eksploatację łatwo odnowić taki uraz - powiedział nam zawodnik, który na Węgrzech tryskał dobrym humorem, a na motocyklu czuł się naprawdę swobodnie. Da się dostrzec, że Woryna w końcu dochodzi do siebie i może w pełni kontrolować to, co robi na torze. Wcześniej uraz nie pozwalał mu zwyczajnie być sobą, utrudniał jazdę i odbierał z niej radość. Ten etap zawodnik jednak ma już za sobą. Mówili, że Włókniarz mu nie płaci. Nie mieli pojęcia, jaka jest prawda Po tym, jak Woryna odpuszczał mecze ligowe, pojawiła się fala spekulacji na temat powodów takiego zachowania. Oczywiście, była grupa szerząca plotki o tym, że Włókniarz ma mieć jakieś zaległości wobec zawodnika. - Nie wiem, czego ludzie oczekiwali i co chcieli usłyszeć. Kibic nie wie, jak to wygląda w praktyce. Kontuzje mięśniowe są bardzo trudne pod kątem oceny czasu leczenia. Złamanie to sprawa jasna: np. sześć tygodni przerwy. Ale z mięśniem jest inna sprawa. Próbowałem wrócić wcześniej, wyjeżdżałem na tor, ale po prostu się nie dało - wytłumaczył nam. Tym samym wszystko wskazuje na to, że najgorsze w tym sezonie Kacper Woryna ma już za sobą. To dopiero początek ligi, więc kilka słabszych niż oczekiwano spotkań, nie stanowi żadnego problemu dla Włókniarza. Najważniejsza rozgrywka zacznie się w sierpniu, a do tego czasu Woryna spokojnie może dojść do formy, którą prezentował w ubiegłym roku. I to nawet mimo braku w boksie Rafała Lewickiego, który rok temu był jego mentorem. Woryna to już na tyle doświadczony żużlowiec, że sam dobrze wie, czego mu trzeba.